Wiele osób sądzi, że opera to baśń dla dorosłych. Nie zawsze: opera może być też prawdą dla dzieci. Tak, jak "Mały kominiarczyk" Benjamina Brittena przygotowany Teatrze Wielkim.
Dlaczego prawda? - Ta historia opowiada o potrzebie przyjaźni i dobra, wrażliwości i wzajemnej pomocy. To dzisiaj szalenie niemodne, ale ciągle prawdziwe - mówi Robert Skolmowski, reżyser. A dlaczego dla dzieci? Tu trzeba już sięgnąć do życiorysu kompozytora. W 1948 r., na inaugurację pierwszego festiwalu w Aldeburghu, Britten napisał kantatę "Saint Nicolas" przedstawiającą legendarne dzieje św. Mikołaja. Powodzenie tego utworu skłoniło Brittena do kontynuowania nurtu twórczości dziecięcej - i w ten sposób powstał "Mały kominiarczyk". Opera jest podzielona na dwie części. Pierwsza, zatytułowana po angielsku "Let's make an opera", wprowadza młodych widzów w proces tworzenia dzieła scenicznego. Dzieci wcielają się w role kompozytorów, librecistów, scenarzystów, reżyserów. Gdy opera jest gotowa, przeprowadzają próbę, włączając w nią publiczność. Dzieci na widowni uczą się kilku piosenek, które przydadzą się za chwilę, w drugiej cz�