Zbigniew Brzoza w ciągu roku postawił na nogi najsłabszą łódzką scenę, ale grozi mu zwolnienie. Dyrektor Teatru Nowego nie podoba się prezydentowi Kropiwnickiemu.
Brzoza jest dyrektorem Teatru Nowego jeden sezon. Jego nominację odebrano jako sensację. Murowanym kandydatem był Olgierd Łukaszewicz, popularny aktor o światopoglądzie bliskim Jerzemu Kropiwnickiemu. Podobnie jak prezydent Łodzi popierał Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Konkurs wygrał jednak Brzoza. Przedstawiciele Związku Artystów Scen Polskich - Maciej Małek i Bronisław Wrocławski - jakimś cudem nakłonili resztę komisji - czyli głównie urzędników, żeby wybrać byłego dyrektora stołecznego Teatru Studio. Spośród ośmiu kandydatów to on miał największe doświadczenie reżyserskie i dyrektorskie. Efekt wyboru? Znakomity. Przed Brzozą, jeśli już o Teatrze Nowym (niegdyś jednym z najsłynniejszych w Polsce) ktokolwiek mówił, to z powodu sensacji. Bo nieczęsto aktorzy barykadują się przed dyrekcją, a budynek zdobywa straż miejska, wybijając szyby w drzwiach. A tak było w czasach dyrektorowania Grzegorza Królikiewicza (2003-2005).