Jestem aktorem Teatru Powszechnego w Łodzi i od kilku miesięcy z trwogą obserwuję poczynania władz miasta i zaprzyjaźnionych z nimi mediów. Nie pojmuję tej usilnej próby, na wszystkie możliwe sposoby skompromitowania i "strącenia" ze stołka dyrektora Teatru Powszechnego Ewy Pilawskiej - pisze Jakub Firewicz.
Pomijam fakt, że sposób w jaki to się odbywa jest co najmniej "niesmaczny" . Nasyłanie kontroli (głównie po donosach i anonimach do urzędu), oczernianie na łamach prasy. A za co? Za to ,że dyrektor Pilawska wybudowała dla Powszechnemu małą scenę?(przez 65 lat żadnemu z dyrektorów to się nie udało). Za to ,że Pilawska nie należy do żadnej frakcji politycznej, która akurat rządzi miastem? Czy może dlatego ,że stworzyła Polskie Centrum Komedii i konkurs na komediopisanie, który odbija się coraz szerszym echem w środowisku teatralnym w całym kraju? Warto tutaj przytoczyć przykład nagrodzonego "Next-ex" Juliusza Machulskiego, który został oceniony przez krytyków łódzkich jako "co najmniej zły". A sami byliśmy świadkami, jak na festiwalu Dwa Teatry w Sopocie, Jerzy Gruza wypowiadał się w samych superlatywach o tym tekście, wręczając nagrodę Juliuszowi Machulskiemu. Czy może za to, że frekwencja w Teatrze Powszechnym jest najwyższa w Łodzi (pon