Ewa Pilawska, dyrektor Teatru Powszechnego, bezprawnie przyznawała nagrody i premie pracownikom i współpracownikom - twierdzą kontrolerzy z Urzędu Miasta Łodzi. Sama też w tym czasie dostawała nagrody - od komisarza Tomasza Sadzyńskiego i... prezydent Hanny Zdanowskiej.
W listopadzie w Teatrze Powszechnym przeprowadzono kontrolę. Audytorzy z urzędu miasta sprawdzali finanse i politykę kadrową. Lista nieprawidłowości, jakie stwierdzili, jest długa. Najpoważniejsze zarzuty dotyczą bezprawnego - zdaniem kontrolerów - przyznawania przez Pilawską nagród pracownikom i współpracownikom teatru. Zgodnie z prawem dyrekcja może przyznawać nagrody, ale tylko wtedy, gdy teatr ma zyski. Jak twierdzą kontrolerzy, w 2009 r. straty Teatru Powszechnego wyniosły 44 tys. zł, w 2010 - 292 tys. zł. Tymczasem w 2010 r. 17 pracowników teatru dostało łącznie 129 tys. zł nagród i premii (za 2009 r.), a w 2011 19 osobom wypłacono łącznie (za 2010 r.) 134 tys. zł. Wśród nagrodzonych w 2010 r. jest tylko dwoje aktorów (dostali 5 i 3 tys. zł). Reszta to m.in. zaopatrzeniowiec (4,56 tys. zł) czy magazynierka (2 tys. zł). Rekordowe nagrody i premie dostali pracownicy księgowości (37,4 tys. zł główna księgowa, 12 tys. zł - zastępca