- Akcja będzie toczyć się na przestrzeni 60 lat. Chcę pokazać losy pokolenia, które miało ciekawe życie. Od deklamacji wierszyków pod popiersiem Stalina po kulawą, bo kulawą, ale jednak demokrację - zdradza Stuhr.
Łódź zagra w filmie Warszawę z lat 50. - Szukamy sali gimnastycznej z tamtych czasów. Znajdujemy taką w Warszawie i... okazuje się, że wymieniono okna na plastikowe. W Łodzi łatwiej o niezmienione plenery i wnętrza. Obraz, do którego zdjęcia zaczną się wiosną, ma być ostatnim z autorskich filmów Stuhra. - Wszystko, co osobiste, już wytargałem. Czas na cudze scenariusze - mówi Stuhr [na zdjęciu]. Film powstanie we współpracy z Opus Filmem, którego siedziba sąsiaduej z dawną legendarną Wytwórnią Filmów Fabularnych przy Łąkowej. - Mam ogromny sentyment do tego miejsca, wchodzę jak do siebie. To wzruszające, że są jeszcze w Łodzi (w Muzeum Kinematografii - także "zagra" u Stuhra) dekoracje z "Kingsajzu". Ten but czy czajnik, w których grałem. No dobrze, wygłupiałem się.