Gdy podjeżdża, oczekujący na przystanku MPK zachowują się, jakby przyleciało UFO. Po chwili strach w ich oczach znika i próbują nawiązać kontakt z kierowcą barwnego pojazdu. Część pasażerów wsiada, kiedy dowiadują się, że ArtBus między kilkoma przystankami zastąpi im "95" czy zwykle spóźnione "57".
O właściwej funkcji Autobusu Sztuki usłyszą dopiero od Pawła Trolczyka, który trasę łączącą największe łódzkie muzea, galerie i teatry pokonuje już drugi sezon. Do pustego ArtBusa wsiadam przed południem, gdy ten zatrzymuje się na ul. Tymienieckiego po skręcie z ul. Piotrkowskiej. Do końca nie wiedziałem, czy na pewno ustawiłem się na właściwym przystanku. Pod wiatą brakuje jakiejkolwiek informacji o projekcie MPK, Zarządu Dróg i Transportu, Urzędu Miasta i pomysłodawców z Łódź Art Center. W środku pojazdu nie znajdziemy także folderów, dotyczących położonych na trasie obiektów. Kierowca zaleca wyrozumiałość. Tłumaczy, że ArtBus wrócił na łódzkie ulice dopiero przed kilkoma dniami. Wkrótce będzie miał dyskietkę z nagraniem głosu przewodnika, który profesjonalnie objaśni pasażerom znaczenie mijanych miejsc. Na razie Paweł Trolczyk świetnie daje sobie radę sam. Jednak zamiast turystów, przy Galerii Łódzkiej zabieramy na po