Cristina Hoyos [na zdjęciu] grała w filmach Carlosa Saury, przez 20 lat tańczyła w parze ze słynnym Antonio Gadesem, a od 16 lat jest dyrektorem Ballet Flamenco de Andalucia, z którym stworzyła współczesne flamenco. We wtorek i środę [17-18 maja] wraz z zespołem zatańczy w Teatrze Wielkim na Łódzkich Spotkaniach Baletowych.
Małgorzata Ludwisiak: Koncertuje Pani z zespołem po całym świecie, upowszechniając flamenco. Czy nie boi się Pani, że stanie się ono kiedyś częścią kultury masowej? Cristina Hoyos: Nie widzę takiego niebezpieczeństwa. Upowszechniam pewną kulturę w krajach, gdzie nie jest znana. W jakimś sensie nie stanie się ona nigdy komercyjna. Może któregoś dnia stanie się z nią tak jak z jazzem, który jest grany w klubach na całym świecie. Ale nie przypuszczam, żeby doszło do tego, że flamenco stanie się "plastikowe", zawsze będzie czymś więcej. Natomiast komercja rozumiana jako sprzedawanie płyt jest logiczna, bo artyści flamenco też muszą coś jeść. Upowszechnianiu flamenco ma też służyć Pani projekt Muzeum Tańca Flamenco? - To projekt rodzinny. Będzie tam szkoła tańca i prezentacja książek poświęconych flamenco. Może uda się je uruchomić pod koniec tego roku, prowadzona jest wciąż modernizacja zabytkowego budynku w centrum Sewill