Krakowska Łaźnia Bartosza Szydłowskiego - pół offowa, pół instytucjonalna - niedawno zmieniła adres. Z zabytkowej klitki na ekskluzywnym Kazimierzu przeniosła się w nowohuckie blokowiska, zyskując filmowe wręcz przestrzenie dawnych warsztatów zawodówki. Zaczęli od poznania sąsiadów. Zrodziły się z tego dwa widowiska. Pierwsze, "Mieszkam tu", to składanka pisanych na zamówienie miniatur młodych autorów. Zlecenie było wyraźne - scenki w okolicznych realiach. Oglądaliśmy chłopaków, którzy swoje życie na niby toczyli w środku starego czołgu pomnika; w tle opowieści o parze młodych kochanków biegła stereotypowo sentymentalna relacja matki o życiu w dawnej Hucie; padały nawet odniesienia do dzisiejszej siedziby teatru. I autorzy, i reżyser podejmowali znaczne wysiłki, by oddosłownić obraz. Niemniej nawet w etiudce o kumplu z Australii, który przywiózł żonę kangurzycę i aborygeński bumerang, kotwica lokująca scenki w nowohuckim tu i teraz
Tytuł oryginalny
Łaziebni weszli do Huty
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 20