"Ławeczka" w reż. Mateusza Przyłęckiego w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.
Rosyjski tekst z 1985 roku po 30 latach potrafi nadal wywołać wielkie emocje na widowni. W całej Polsce aktorzy lepsi i gorsi wciąż mierzy się z tą tragikomedią, w Białymstoku pokusili się o to Agnieszka Możejko-Szekowska i Bernard Bania. Reżyser, Mateusz Przyłęcki, przede wszystkim postanowił tekst zdekomunizować i poprzez ascetyczną scenografię i sugestywną muzykę nadać mu piętno współczesności. Nieco schizofreniczne. Najpierw, jak na seansie w starym kinie, pojawiają się napisy, które mają nas przekonać, że rzecz cała dzieje się w parku. Choć scenografią są czarne płaszczyzny i rzucone na scenę europalety, idąc do teatru godzimy się na taką umowę. Jednak pierwsza scena spektaklu sugeruje, że do spotkania pary bohaterów dochodzi nie w parkowej alejce, tylko na zapleczu jakiegoś klubu z muzyką techno, gdzie strudzeni klubowicze wymykają się na zakazanego we wnętrzach papierosa. Paląc, przybierają nieco sztuczne pozy, ogrywają ten