"Pocałunek" w reż. Marka Pasiecznego w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Artur D.Liskowacki w Kurierze Szczecińskim.
KTO pamięta "Ławeczkę" Gelmana, nie uniknie skojarzeń. Nie było chyba w latach 80. teatru w Polsce, gdzie tej rosyjskiej sztuki nie wystawiono. Stanowiła wówczas wymarzony materiał sceniczny: tania w produkcji (bo dla dwojga aktorów), zręczna, zabawna i mówiąca równocześnie bardzo serio o samotności. "To sztuka przesycona utratą, żalem po szansach, jakie umknęły, smutkiem po mfodości, tęsknotą za miłością...". PRZED "Ławeczką" było, oczywiście, "Dwoje na huśtawce" Williama Gibsona - amerykański melodramat wielce popularny i u nas, powracający co jakiś czas na scenę, dając okazję do wielkich ról wybitnym aktorskim duetom. "Pocałunek" Gera Thijsa można nazwać wariantem tamtych sztuk; teatralna rodzina duetów damsko-męskich jest zresztą liczna. To nie zarzut, przeciwnie: dowód na to, jak wciąż - bez względu na artystyczne mody - jest nam potrzebna taka kameralna opowieść o Niej i o Nim, o nas. Wychodząca od realistycznej, banalnej syt