EN

4.12.2010 Wersja do druku

Łatwiej zagrać czarny charakter

- Od skończenia szkoły do tego, co osiągnąłem dziś, mija osiem lat. Osiem lat ciężkiej pracy, wzlotów, upokorzeń Dlatego nie grymaszę. Życie nauczyło mnie pokory i tego, by cieszyć się tym, co jest - rozmowa z Marcinem Kwaśnym w Temi.

Łukasz Winczura: Czuje się Pan już warszawskim celebrytą pełną gębą? Marcin Kwaśny: Nie, proszę mnie nie rozśmieszać! Co to za celebryta, który mieszka w bloku z płyty i jeździ dwunastoletnim autem? A to jest tak, że oni w tych telewizjach zabiegają, żeby Pan zatańczył lub zaśpiewał, czy Pan sam bije się i wykuwa swój wizerunek? - Jestem normalnym człowiekiem, chcę grać. Tyle. Ale o to, bym grał, zabiegają teraz moje agentki. Kiedyś sam to robiłem: chodziłem na castingi, dawałem płyty i zdjęcia drugim reżyserom. To było w czasach, kiedy byłem tuż po szkole, zupełnie nieopierzony i zielony. Ale teraz już wiem, że nie wypada samemu się promować na siłę i łazić jak po kolędzie, wciskając swoją teczkę. Teraz już przeszedłem do bardziej dyskretnej formy swojej autopromocji. Czyli? - Nie biorę udziału we wszystkich castingach. Czuję, że mam pewien etap za sobą i nie muszę grać epizodów, żeby przeżyć, mieć co włożyć do gar

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Z Tarnowa do Warszawy

Źródło:

Materiał nadesłany

Temi nr 45/10.11

Autor:

Łukasz Winczura

Data:

04.12.2010