Bohaterem sztuki Davida Younga "Glenn" jest kanadyjski pianista Glenn Gould (1932-1982). Co pana zdaniem sprawiło, że stał się on bohaterem scenicznym? Tadeusz Bradecki: To postać kultowa, nie tylko w kręgach melomanów. Pianista koncertujący od 12 roku życia, o znamionach geniusza, bardzo popularny w Europie. W połowie lat 60., u szczytu sławy porzuca karierę koncertową i zaszywa się w kanadyjskiej głuszy. Potem przechodzi przez fazę uwielbienia dla nowoczesnej techniki. Promuje wszystko, co jest związane z nagrywaniem dźwięku, z jego powtarzaniem, odtwarzaniem. To wielki samotnik cały czas toczący dyskusję na temat stanu muzyki współczesnej. Younga, który napisał tę sztukę przed czterema laty, zafascynowała nie tylko wirtuozeria tego geniusza, lecz przede wszystkim powikłana biografia Goulda. Bo to człowiek o wielu twarzach i bardzo bogatej osobowości. Ta sztuka mogłaby się nazywać: "Próba portretu wielokrotnego", bo od czasó
Tytuł oryginalny
Łatwiej o efektywnego świra wśród artystów niż inżynierów
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 46