Z Andrzejem CZERNIKIEM, Łatką w "Dożywociu" w opolskim Teatrze im. Kochanowskiego, rozmawia Iwona Kłopocka.
Łatka to już drugi kapitalny głupiec - po bohaterze "Kolacji dla głupca" - którego sceniczny portret stworzył pan na opolskiej scenie. Oba przedstawienia reżyserował Bartosz Zaczykiewicz. Dostrzegam pewne pokrewieństwo tych postaci. - Rzeczywiście obaj z reżyserem chcieliśmy, żeby w Łatce zabrzmiały jakieś echa z "Kolacji". Łatka w pewnym sensie jest duchowym prapradziadkiem Francois Pignona. Łączy ich pewien rodzaj absolutnego zaangażowania: Pignon był tak stuprocentowo dobry, że aż to przeszkadzało, było chorobliwe. Podobnie jest w "Dożywociu", tyle że chodzi tu o totalną zachłanność i pazerność na pieniądze tego bohatera. Parę lat temu na Konfrontacjach oglądaliśmy warszawskie "Dożywocie", w którym głównego bohatera grał Jan Englert. Mocno ucharakteryzowany, pobrzydzony, stworzył bardzo odpychającą postać. Bardziej groźną niż śmieszną. Pana Łatka jest niemal sympatyczny. - Takie właśnie było założenie, bo Łatka - mni