EN

13.07.1989 Wersja do druku

Łaskotanie po piętach

Śmiałam się wczoraj do łez. Po pierwszym akcie przestałam chować chusteczkę do torebki, bo po cóż co chwilą wyjmować ją znowu. Pod koniec przedstawiania była cała mokra. Radzę więc serdecznie paniom, które w podobny sposób objawiają swoją wesołość, by wybierając się na spektakl "Czego nie widać" Michaela Frayna w reżyserii Pawła Pitery do Teatru "Wybrzeże", nie nakładały na buzie zbyt obfitego makijażu, bo prostu spłynie.

Spektakl jest długi, wraz z przerwami trwa prawie trzy godziny. Lecz nie obawiajcie się państwo, jest świetny. Choćby to, że każdy następny z trzech aktów jest krótszy. Na znużenie więc czasu nie ma. Premierowa publiczność z reguły dość przychylna, bo oprócz tych, którzy przychodzą z obowiązku składająca się w przeważającej mierze z "krewnych-i-znajomych - królika", lecz daję słowo, najczęściej raczej drętwa i mająca za punkt honoru zbytnio aplauzu nie okazywać, bawiła się znakomicie; śmiech na widowni nie cichł ani przez chwilę, a oklaski po zakończeniu przedstawienia były najzupełniej spontaniczne. Pamiętam przedstawienie komediowe w tym teatrze, które oglądałam przynajmniej dwukrotnie - po raz pierwszy z obowiązku na premierze i później jako "osoba towarzysząca". Jaka ogromna różnica w reakcjach publiczności. Właśnie na korzyść tych, którzy chodzą do teatru dlatego, że lubią, że właśnie tego dnia mają na to ochotę, a

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Łaskotanie po piętach

Źródło:

Materiał nadesłany

"Wieczór Wybrzeża" nr 136

Autor:

Grażyna Zubrzycka

Data:

13.07.1989

Realizacje repertuarowe