Drogi Redaktorze, znam ja już Pana jak zły szeląg. Proszę wybaczyć ten obcesowy incipit, ale muszę Pana przyprowadzić do porządku. Przecież Pan pomyślał sobie tak: skoro dyrektor Łapicki wystawił "Zemstę" tak, jak ją wystawił, czyli ostentacyjnie staroświecko, to któż inny miałby w tej staroświecczyźnie znaleźć upodobanie, jeśli nie Mayer niewierzyński, który w Pańskim wyobrażeniu do Rychtera mówił: młody człowieku. Otóż, miły Jańciu, myli się Pan, i to grubo: jestem młodszy od Andrzeja Łapickiego, a o Rychterze opowiadał mi pradziadek, którego rodzice oglądali warszawską prapremierę "Zemsty" w 1845 roku. A że się troszkę, proszę Pana, stylizuję, to już inna sprawa; to z odrazy do dzisiejszego świata, który - nie ma dwóch zdań - sfiksował z kretesem. Nawiasem mówiąc, przypomina mi Pan owego kandydata, zdającego niegdyś na Wydział Wiedzy o Teatrze, który to kandydat miał pono powiedzieć, że Jerzy Timoszewicz zajmuje si�
Tytuł oryginalny
Łapicki postmodernistą, czyli chytrość przechytrzona
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 4