"Wszystko lata, co ma skrzydła" w reż. Jakuba Krofty w Teatrze Guliwer w Warszawie. Pisze Sylwia Chutnik w blogu na stronie małych Warszawskich Spotkań Teatralnych.
Dziś znowu testowałam wytrzymałość swojego siedmioletniego syna na wzmożoną dawkę dzidziowych spektakli. Znowu było fajnie. Tym razem była to opowieść o trzech bobasach w wypchanych pieluchami spodniach i wielkich czepcach, którzy tak się kręcili, że zgubili balonik. Balonik, jak to zwykle bywa z chwilą wypuszczenia sznurka z ręki, wzbił się w niebo i tyle go widzieli. No i dzidzie w szloch nieutulony, w jęki i stęki. Na szczęście od czego ma się spryt i chęć poznawania świata. Zdesperowane maluchy przekształciły swój kołysko-wózek na statek kosmiczny i wyruszyły w podróż w przestworza. Czyli kosmos. Nieskończoność. Obszar, gdzie wszystko może się zdarzyć. Nie dziwi więc, że bohaterowie znaleźli tajemniczą Planetę Zagubionych Balonów. Ja już wcześniej podejrzewałam, że gdzieś te wszystkie dmuchane cudeńka muszą się zgromadzić. Obstawiałam raczej Balonowy Raj czy coś w tym stylu (ale na pewno nie ostre gałęzie okolicznych drze