Z powodu wielkiego remontu łańcuckiego zamku i jego otoczenia Muzyczny Festiwal w Łańcucie nie rozpoczną w tym roku wyczekiwane przez publiczność plenerowe koncerty przed zamkiem. Mimo takiej zmiany festiwal pozostaje na najwyższej półce. Najjaśniejszą gwiazdą będzie światowej sławy tenor Piotr Beczała, nazywany następcą Pavarottiego.
Koncerty plenerowe przed łańcuckim zamkiem na inaugurację Muzycznego Festiwalu w Łańcucie odbywają się dopiero od 10 lat. Jednak festiwalowa publiczność zdążyła je pokochać. Na każdy z dwóch koncertów rozpoczynających ubiegłe edycje festiwalu sprzedawano po blisko trzy tysiące biletów. Dlatego Marta Wierzbieniec, dyrektorka Filharmonii Podkarpackiej i festiwalu, z przykrością informowała podczas wtorkowej konferencji prasowej o tym, że w tym roku koncertów plenerowych przed łańcuckim zamkiem nie będzie. Powodem są trwające do końca 2020 r. na terenie zabytkowego zespołu zamkowo-parkowego zakrojone na szeroką skalę prace remontowo-konserwatorskie i budowlane. Żeby posłuchać pięknej muzyki w wyjątkowym otoczeniu, pod gołym niebem, trzeba będzie w tym roku wybrać się do zamku w Krasiczynie. Jedyny w tym roku koncert plenerowy w ramach festiwalu odbędzie się na dziedzińcu zamku 24 maja. Będzie to uroczysta gala operowa z okazji 200. roczn