"Licheń story" w reż. Tomasza Hynka w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu. Pisze Artur Duda w Teatrze.
Autor dramatu dowodzi, że podążający do Lichenia pątnicy nie mają głębszej wiary. Natomiast reżyser wierzy, że potrafią skutecznie egzorcyzmować polskie traumy. Idą na klęczkach dokoła, kwadrans po kwadransie, pielgrzymi do sanktuarium w Licheniu. Podesty, po których gramolą się niezgrabnie, z wyraźnym wysiłkiem, wiszą jakby w powietrzu. Wyłożone świętymi obrazkami i tekstami modlitw, Baudrillardowskimi symulakrami świętości, której obecność jest tutaj od początku problematyczna. To dla nich symboliczna i realna Golgota. Doświadczenie podróży, ograniczeń ciała, zmęczenia i bólu w krzyżu. Scenografia Justyny Łagowskiej, nieco konstruktywistyczna, trącąca ludową dewocją (nielichy kicz i deptanie nogami po twarzach świętych), stanowi świetną scenerię dla tego modlitewno-ruchowego wiru, który kręci się przed oczami widza i już po pół godzinie przyprawia o mdłości. Spektakl Tomasza Hynka to polska prapremiera "Licheń story" Jaros