I któryż z myśliwych polujących na łabędzie (z wykluczeniem warszawskich Łazienek) nie byłby gotów przedzierać się przez przepastne głębiny, byle dotrzeć do samego jądra i upolować czarnego łabędzia! Sprawozdawca muzyczny jest też po trosze myśliwym, starającym się co pewien czas upolować ciekawszego ptaka, a nie tylko zwykłe dziennikarskie kaczki. Gdy więc dowiedziałem się, że w Teatrze Wielkim w Łodzi srebrzysty rycerz LOHENGRIN zajeżdża i odjeżdża pojazdem holowanym przez czarnego łabędzia nie zawahałem się podjąć próby przedarcia się pociągiem przez śnieżne zawieje. Niestety! Było to w ubiegłą sobotę, kiedy to na warszawskich dworcach co kilka minut przez megafony podawano, że "wszystkie pociągi z przyczyn złych warunków atmosferyczny biegną z nieograniczonym opóźnieniem...". Zdołałem wprawdzie dojechać do Koluszek (piękny nowy dworzec!), ale pociąg do Łodzi nie ruszał aż do chwili (to na pew
Tytuł oryginalny
Łabędziu mój!
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski