"Kwartet" w reż. Mariusza Puchalskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.
Bohaterowie spektaklu "Kwartet" nie mogą sobie przypomnieć, co jedli na obiad dzień wcześniej. Doskonale za to pamiętają, jakie życie wiedli przed laty, gdy byli młodzi i sławni. Swoimi wspomnieniami dzielą się z zachwyconą publicznością. Sztuka Ronalda Harwooda wyreżyserowana w Teatrze Nowym przez Mariusza Puchalskiego na pierwszy rzut oka przypomina teatralny samograj. Czworo, wesołych, nieco zwariowanych staruszków - dwie kobiety i dwóch mężczyzn - przez półtorej godziny opowiada na scenie sprośne dowcipy, narzeka na problemy z prostatą i walczy o łyżkę ulubionego dżemu. Farsa? Raczej tragifarsa. Ale i coś więcej: gagi sytuacyjne stanowią tu tylko tło dla rozważań o tym, co było w życiu ważne. Aktorski kwartet - Sława Kwaśniewska, Irena Grzonka, Michał Grudziński i Włodzimierz Kłopocki - czyni z tego spektaklu osobistą, prawdziwą wypowiedź. Po kilku chwilach zapomina się nawet o kurtynie-falbanie i scenografii, przywodzącej na myśl