"Przepraszam, idzie pani na Życie Galileusza?" - pyta starsza kobieta, widząc mnie z programem festiwalu w ręce dwieście metrów od miejsca, w którym odbywa się spektakl. Przytakuję. "Może ma pani jeden bilet do odstąpienia?". Ludzie krążą z kartkami "Kupię dwa bilety na Zbombardowanych", "Szukam dwóch biletów na Historię łez" - o festiwalu teatralnym w Awinionie pisze Agata Zawrzykraj w Foyer.
Gdy koledze, który zaprosił mnie do Awinionu, powiedziałam, że mam akredytację na "in", oficjalny nurt festiwalu, obrzucił mnie złym wzrokiem i burknął coś pod nosem, co znaczyć miało: "in" jest dla burżujów i snobów. Bilety kosztują - w zależności od spektaklu, miejsca, w którym odbywa się przedstawienie, miejsca na widowni i uprawnień widza - od 7 do 33 euro. Nie tak znów wiele, jeśli porównać ceny biletów w czasie miedzynarodowych festiwali teatralnych w Polsce, ale mieszkańcy Awinionu i okolic, których pytałam, czy chodzą na "in", mówili, że ich na to nie stać. Jednak podczas festiwalu bilety na "in" są już od dawna wyprzedane. Rezerwacja i sprzedaż rozpoczęła się 13 czerwca - komu zależało na konkretnych przedstawieniach, siedział od rana przy telefonie. Festiwal w 60 procentach finansowany jest ze środków publicznych - współdotowany przez państwo, miasto Awinion, departament Vaucluse i region Prowansja-Alpy-Wybrzeże Lazurowe. Pona