Łańcut - kiedyś monumentalna rezydencja możnych rodów Lubomirskich i Potockich, dziś wspaniały zamek-muzeum oraz ośrodek najstarszego (obok Chopinowskiego w Dusznikach Zdroju) polskiego festiwalu muzycznego - pisze Józef Kański w Ruchu Muzycznym.
W jego czasie Łańcut to magiczne miejsce, którego niepowtarzalny klimat sprawia, że przeżywający tu artystyczne wydarzenia miłośnik sztuki czuje się przeniesiony w inny świat - świat piękna, daleki od prozaicznej rzeczywistości. Występujący tu artyści potrafią dać z siebie więcej niż na innych estradach. 55. Festiwal zainaugurowało przedstawienie "Strasznego dworu" przywiezione przez zespół Opery Krakowskiej pod dyrekcją Rafała J. Delekty. Pokazanie go w wersji plenerowej (przed zamkową fasadą) umożliwiło obejrzenie go ponad czterem tysiącom żywo reagujących widzów. Zalecało się to przedstawienie pięknym śpiewem pań: Katarzyny Oleś-Blachy (Hanna), Agnieszki Cząstki (Jadwiga) oraz Małgorzaty Ratajczak (Cześnikowa), którym dzielnie sekundował triumfator Konkursu Moniuszkowskiego Tomasz Kuk w partii Stefana. Znakomicie spisywały się też chóry. Zastrzeżenia mogło natomiast budzić zbyt wolne tempo akcji scenicznej oraz niektóre reżysersk