- Człowiek popularny staje się dobrym towarem na rynku. Albo mu się wydaje, że się staje (wybucha śmiechem). A to pozwala na spotkania z ciekawymi ludźmi i przede wszystkim na interesujące propozycje zawodowe - mówi ANDRZEJ CHYRA, aktor Nowego Teatru w Warszawie.
Znany, polski aktor opowiada o niedawnym teatralnym spotkaniu z Isabelle Huppert i filmowej przyszłości. Jedenaście lat temu wraz z Długiem stracił Pan anonimowość. A popularność, która wówczas na Pana spadła, tak sobie trwa i trwa... - Nie wiem, czy ta popularność jest znowu tak wielka. Może bardziej widoczna w środowisku niż na ulicy. Co mnie zresztą cieszy, ponieważ ona bywa zwyczajnie męcząca. Przynosi jednak pewien pożytek. Człowiek popularny staje się dobrym towarem na rynku. Albo mu się wydaje, że się staje (wybucha śmiechem). A to pozwala na spotkania z ciekawymi ludźmi i przede wszystkim na interesujące propozycje zawodowe. Można powiedzieć, że film teraz odgrywa mniejszą rolę w Pana życiu. Bardziej liczy się teatr. Niedawno grał Pan w paryskim Odeonie z Isabelle Huppert. Otrzepał się Pan już z tych emocji? - Troszkę się otrzepałem. Ale one jeszcze wrócą. Tramwaj [na zdjeciu] (w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego - pr