EN

1.11.2014 Wersja do druku

50 lat minęło! Seniuk, Englert, Nowicki

Debiutowali na scenie pół wieku temu. Aktorstwu poświęcili wszystko, choć to zawód zaborczy, wymagający, a często niewdzięczny. Teraz proszą: żadnych nagród za całokształt!

Małe litery Pani: Czy przez 75 lat życia coś się zmieniło w Pana myśleniu o świecie? Jan Nowicki: Nie bardzo. Kiedyś zajrzałem do mojej pracy dyplomowej, w której w zasadzie nie pisałem o roli, którą grałem, tylko byłem na tyle bezczelny, że pisałem o swoim poglądzie na świat. O stosunku do kobiet, pieniędzy, przemijania. I odkryłem, że ja tak samo myślę teraz, kiedy mam 75 lat. Krótko mówiąc - jestem bardzo prosty gość. I nie zamierzam tego zmieniać. Jaki wiek jest najgorszy dla mężczyzny? - Zacznijmy od tego, że ja nigdy mężczyzną nie byłem. Grywałem mężczyzn, owszem, i to nawet z dużym powodzeniem. Tylko że przez takie role potem mnie brali za samca, karciarza, niewdzięcznika okrutnego. A ja nic z tym nie miałem wspólnego! Chociaż, muszę przyznać, że nieźle mi się grało, bo najlepiej gra się nie siebie, ale swoją przemianę. A złego okresu w życiu nie miałem, tylko nagle zauważyłem, że jestem najstarszy. I pow

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

50 lat minęło! Seniuk, Englert, Nowicki

Źródło:

Materiał nadesłany

Pani nr 12/12-14

Autor:

Marta Szarejko

Data:

01.11.2014