„Wikingowie z Północnej Ulicy" Maliny Prześlugi w reż. Punch Mamy w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu. Pisze Anita Nowak.
Kiedy przygasają światła, a na sali zapada cisza, na proscenium pojawia się w eleganckim stroju Edyta Łukaszewicz- Lisowska i jako Wiktoria, dorosła już bohaterka sztuki Maliny Prześlugi, zaprasza widzów do krainy swego dzieciństwa. I już za moment poznajemy ją jako małą Wiki, którą w spektaklu gra nowa aktorka Baja Pomorskiego, Iga Bancewicz.
Akcja rozpoczyna się w pokoiku dziewczynki, w którym za sprawką spowodowanego przez Trolla Knuta(znakomity Andrzej Korkuz) bałaganu, zostaje ona za karę na cały wieczór zamknięta przez Tatę. I wtedy dopiero rozpoczyna się prawdziwa akcja. Tak naprawdę rozgrywająca się w wyobraźni zafascynowanej przygodami Wikingów, samotnej w rodzinnym domu, jedynaczki. Mała w oryginalnym, w jej fantazji z wikliny uplecionym drakkarze, ze namową Trolla, wyrusza na ratunek nieznanemu chłopcu. Przy okazji ma też zdobyć norweską koronę. Kim jest chłopiec? Co to za korona? Troll nie mówi.
Po drodze nasi bohaterowie przeżywają nie lada przygody, jak np. konfrontacja z Rekinem o imieniu Ikea (Mariusz Wójtowicz), na widok którego Troll ze strachu zamienia się w kamień, a jego towarzyszka zaprzyjaźnia się ze z pozoru tylko niebezpiecznym stworem.
Po rozstaniu z Rekinem spotyka ich wielki sztorm, wywołany przez dwie walkirie Wyjącą (Anna Katarzyna Chudek- Niczewska) i Wściekłą (Marta Parfieniuk- Białowicz). W rozmowach postaci przywołują norweskie mity o Krakenie i Walhalli.
Potem nasi podróżnicy spotykają na morzu dwa kruki Odyna- Huginna (Jacek Pysiak) i Muninna (Krzysztof Grzęda). Wiki rozmawia z nimi o męstwie i… żeństwie, przekonując je o odwadze dziewczynek. Akcenty emancypacji przewijają się zresztą w tej bajce niejednokrotnie i rzutują na wymowę całości.
Na końcu podróży Wiki spotyka chłopca, który okazuje się jej lustrzanym odbiciem ciekawie przedstawionym na ekranie przez autora multimediów Przemysława Żmiejkę. Dowiaduje się, że Wiktor mieszka za ścianą pokoiku Wiki. A wszystko zostało po to tak wymyślone, by dzieci się poznały i w przyszłości mogły zburzyć dzielący je dotąd mur samotności. Ale Wiki zastanawia się czy to jest w ogóle realne?… A może była to tylko podróż w poszukiwaniu samej siebie? Albo próba ucieczki przed samotnością? Chociaż koronę znalazła. Tyle, że w postaci monety.
Świetna gra wcielających się w kilka niekiedy postaci aktorów, perfekcyjna, utrzymana w idealnym tempie reżyseria Punch Mamy, doskonała choreografia Arkadiusza Buszko, oparta na świetnej, ilustracyjnej, podkreślającej doznania bohaterów i odgłosy morza muzyce Filipa Sternala, urozmaicające przygody bohaterów rytmiczne piosenki a zwłaszcza oszałamiająca fantazją i urodą plastyczną scenografia Dariusza Panasa, sprawiają, że od sceny, cokolwiek by się na niej nie działo, oczu oderwać nie można.