44 początki miał ten felieton, a to jest 45. Poprzednie nie żyją. Pojawiły się w formie fasolki jednego zdania i fiuu! - z powrotem do niebytu. Matka morderczyni-felietonczyni. A cała ta rzeźnia stąd, że dziś ma być o wdzięczności: o dziękowaniu, o pamiętaniu, o widzeniu dobrych rzeczy - pisze Małgorzata Sikorska-Miszczuk dla e-teatru.
W weekend prowadziłyśmy z Magdą Fertacz warsztat dramaturgiczny w Gdańsku. List z podziękowaniem dla kogoś, kto wsparł - dodał sił - pochwalił - uznał - dostrzegł naszą osobę (jako pisarza/pisarki) kiedyś w przeszłości, albo niedawno, był częścią warsztatu. Właściwie zakończeniem. Łatwo pamiętać o tych, którzy nas krytykują. Krzywdy doznane pamięta się aż za dobrze. Wgryzają się w ciało, w mózg, w co-kto ma delikatnego. Lista złoczyńców jest długa i czarna. A co tymi, co pomagali? Pierwszy odruch: nie było takich. To nieprawda. Wiem, że trwa walka planety Dobro z planetą Zło i bilans jest ostatnio kiepski, ale na pewno w naszym (moim) życiu byli też dobroczyńcy. Do jednej z takich osób postanowiłam napisać list. Powstał podczas warsztatu i przytaczam go bez poprawek. Jedna z uczestniczek, Rita, dosłała mi również swój list i zamieszczam go tu za jej zgodą. Małgorzata Sikorska-Miszczuk List z podziękowaniem do mojej nauc