EN

10.10.2005 Wersja do druku

400 kilometrów do urny

- Nie po to sobie wywalczyłem Polskę taką jaką mamy, żebym teraz nie głosował. Dla mnie to, że wszystko się zmieniło 15 lat temu, to jest wielki sukces. Jakkolwiek by nie było i cokolwiek złego by się nie działo, to jest mój kraj - mówi Mirosław Neinert, aktor i dyrektor Teatru Korez w Katowicach.

By dotrzeć do lokalu wyborczego Mirosław Neinert musiał pokonać prawie 400 kilometrów. Dwa dni poprzedzające wybory zespół teatru spędził na festiwalowych prezentacjach w Tarnowie i Lublinie. W sobotni wieczór [8 października] jeszcze prezentował spektakl, potem pakowanie sprzętu, kilku godzin snu i w niedzielę około południa powrócił do Katowic. Większość artystów tak jak Neinert powrót do miasta rozpoczęła od udziału w głosowaniu: - To są banały, ale nie po to sobie wywalczyłem Polskę taką jaką mamy, żebym teraz nie głosował. Dla mnie to, że wszystko się zmieniło 15 lat temu, to jest wielki sukces. Jakakolwiek by nie było i cokolwiek złego by się nie działo to jest mój kraj. Dlatego muszę iść decydować o tym kto będzie nami rządził. Czy to na wyborach do parlamentu, czy do sejmiku samorządowego, czy do władz miasta, czy na prezydenta. I jak słyszę, że ludzie narzekają na bezsens wyborów i tego co jest teraz - to sobie myślę

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

400 kilometrów do urny

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Zachodni nr 236

Autor:

Urszula Makselon.

Data:

10.10.2005

Wątki tematyczne