- Zaproszenie przez władze Kudowy Zdroju i Zarząd Województwa Dolnośląskiego do objęcia stanowiska - był to jubileuszowy, 50. Festiwal Moniuszkowski - poważnie zmieniło moje życie zawodowe - mówi Stanisław Rybarczyk, dyrygent, animator kultury, menadżer, pedagog, dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Moniuszkowskiego w Kudowie-Zdroju.
KATARZYNA KORCZAK Kiedy po raz pierwszy zetknął się pan z twórczo-ścią Stanisława Moniuszki? STANISŁAW RYBARCZYK Jako słuchacz - bardzo wcześnie. Rodzice chodzili ze mną do teatrów, do opery, na koncerty, miałem cztery czy pięć lat, kiedy po raz pierwszy słyszałem Halkę i Straszny dwór w Operze Wrocławskiej. Jako wykonawca - chyba w średniej szkole muzycznej, kiedy profesorka zaprosiła mnie do współpracy ze śpiewakiem. Na studiach w Poznaniu i Wrocławiu brałem na warsztat jego utwory chóralne. Już jako dyrygent orkiestrowy prowadziłem "Halkę" i "Straszny dwór". Współpracowałem z Antonim Wicherkiem, wyrazistą osobowością; w tempach - świetnych! - miał coś ze swojego nazwiska. Premiery mo-niuszkowskie wystawiałem z Markiem Traczem, także obdarzonym wicherkowym temperamentem, jeżeli nie większym. Moniuszko od dziecka we mnie był. Z kolei Maria Fołtyn, która miała szalenie wyrazistą osobowość, delikatnie terroryzowała otoczenie. Zawsz