28 stycznia 1924 r., urodziła się Maria Fołtyn - śpiewaczka, reżyser operowy, popularyzatorka muzyki Stanisława Moniuszki. „Świeciła, kiedy się pojawiała. Potrafiła zarażać pasją w promowaniu dzieł Stanisława Moniuszki” - mówi PAP Waldemar Dąbrowski, dyrektor TW-ON.
"O wyjątkowości Marii Fołtyn świadczy format jej osobowości i to nie tylko tej artystycznej. Była osobą, która świeciła, kiedy się pojawiała. Zawsze miała dużo do powiedzenia, zawsze starała się być na pierwszym planie. Niewątpliwie potrafiła zarażać pasją w promowaniu dzieł Stanisława Moniuszki. Myślę, że w odróżnieniu od wielu artystów, którzy zamykali swoje kariery z chwilą zejścia ze sceny, pani Maria miała kilka otwarć tej kariery" – powiedział PAP Waldemar Dąbrowski, dyrektor Teatru Wielkiego - Opery Narodowej. "Nie godziła się z upływem czasu. Jeżeli nie mogła śpiewać, to reżyserowała, a kiedy reżyseria nie sprawiała jej wystarczającej satysfakcji, zajęła się promocją dzieła moniuszkowskiego" – dodał.
Przyszła primadonna urodziła się 28 stycznia 1924 r. w Radomiu, w rodzinie kolejarza. Ojciec - "mistrz w prowadzeniu parowozów", człowiek "elegancki i schludny. Laseczka, cylinderek, fajeczka", jak go opisywała artystka - nie traktował poważnie nieprzeciętnego talentu wokalnego, jaki od najwcześniejszych lat wykazywała córka. Nie traktował też poważnie rodziny, którą porzucił. "Kochał wiele kobiet, ale nie swoją żonę" – pisała Maria Fołtyn w autobiografii "Żyłam sztuką, żyłam miłością" (1997), którą zadedykowała "Matce, Muzyce, Moniuszce".
W talent siostry wierzyli trzej bracia i oraz matka - Paulina, pochodząca ze szlacheckiego rodu. Na jej pomoc Maria zawsze mogła liczyć. "Odwzajemniała się matce bezgraniczną miłością okazywaną do końca życia. Z ojcem, który opuścił rodzinę, nie miała żadnego kontaktu. O matce mówiła, że jest jej dębem moralnym, zawsze bardzo szanowała jej zdanie i rady" – czytamy w książce Adama Czopka i Juliusza Multarzyńskiego "Maria Fołtyn – życie z Moniuszką".
W zdolności Marii uwierzył także i przetarł młodej dziewczynie pierwsze szlaki muzyczne Stefan Więckowski, organista kościoła Najświętszej Marii Panny w Radomiu. Debiutowała 7 lutego 1945 r. w radomskim kinie "Wisła", wcześniej śpiewała np. na leśnych zgrupowaniach żołnierzy Armii Krajowej.
Po maturze, w maju 1945 r. podjęła decyzję o nauce śpiewu solowego. Studia wokalne odbyła pod kierunkiem Adama Didura w Katowicach, a po jego śmierci (1946 r.) kształciła się u Wandy Hendrich i Adama Ludwiga w Sopocie. W późniejszym okresie korzystała również z wokalnej opieki Ady Sari w Warszawie i Giulli Tess w Vercelli. Od 1969 do 1973 roku studiowała na Wydziale Reżyserii w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie. Była laureatką dwóch międzynarodowych konkursów wokalnych: w 1956 r. zdobyła Złoty Medal w Vercelli, a w 1957 r. - II nagrodę w Chiavarri.
Jak wskazał Waldemar Dąbrowski, "Maria Fołtyn reprezentowała pokolenie, które było dramatycznie doświadczone przez wojnę". "Nie mogła przecież przejść normalnego toku kształcenia zawodowego. Jej szybko dostrzeżony talent był rozwijany w rożnych miejscach w Polsce: w Radomiu, Gdańsku, Sopocie, Bytomiu" – przypomniał. "Była także wybitnym przedstawicielem swojego pokolenia, czego najlepszym przykładem jest jej kariera rozwijana w teatrach niemieckich. Świadczy to o niezwykłym sukcesie, jaki odniosła, ponieważ był to czas żelaznej kurtyny, kiedy dostanie paszportu nie było łatwe" – podkreślił. Sukcesy odnosiła również jako reżyser.
Karierę artystyczną rozpoczęła od partii tytułowej Halki w roku 1949 w Operze Śląskiej. I tą partią, wykonaną na scenie National Opera de Cuba w Hawanie zakończyła karierę w roku 1971. Śpiewała zatem Halkę przez dwadzieścia dwa lata, około – jak obliczała sama artystka – dwustu razy w piętnastu inscenizacjach. Ponad siedemdziesiąt razy kreowała tę rolę na scenie Opery Warszawskiej.
Halka - zdaniem krytyków muzycznych, rola niełatwa - w interpretacji i wykonaniu Marii Fołtyn stała się jedną z najbardziej wzruszających kreacji na polskich scenach operowych. Halka w jej wykonaniu była postacią z krwi i kości, prawdziwą góralską dziewczyną. "Była Halką, która nie żebrze o miłość, ale potrafi walczyć o uznanie własnej godności, co – jak mawiała - stawia ją w rzędzie heroin, a nie ckliwych liryczek".
O "swojej" Halce Fołtyn mówiła: "Zawsze śpiewałam w ekstazie. Szokowałam wibracją ciała, ekspresją, emocjami, jakie pokazywałam w relacjach z partnerami na scenie". Uważała – jak pisze Adam Czopek - że śpiewanie to sprawa erotyczna. Zresztą w swojej późniejszej pracy reżysera niejednokrotnie nawiązywała do tego erotyzmu w śpiewie, mówiąc odtwórczyniom partii Halki: "jesteś kobietą, kochasz go, masz go zauroczyć, pokaż jak rozsadza ciebie uczucie".
W późniejszych etapach jej kariery to partie moniuszkowskie należały do jej najwybitniejszych ról. "Moniuszko urządził mi życie, stał się moim leitmotivem, moją siłą. Ale oddałam mu dług, reklamując jego muzykę na całym świecie. Halka stała się moim orężem nie tylko artystycznym. Bo Halką uczyłam innych miłości i przebaczania. Pokazywałam Polaków jako naród, który w cierpieniu umie wybaczać" - mówiła artystka w jednym z wywiadów.
W latach 1949-62 była solistką Opery Warszawskiej - zadebiutowała rolą Balladyny w "Goplanie" Władysława Żeleńskiego - a od 1962 do 1965 solistką opery w Lipsku. W następnych latach występowała w teatrach operowych Lubeki i Hamburga. W 1967 powróciła do kraju i podjęła pracę w Teatrze Wielkim w Łodzi. Przez dwadzieścia lat - z przerwami - była także solistką Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie.
Repertuar operowy artystki był bardzo rozległy. Oprócz wykonywania partii Moniuszkowskich m.in. Halki, Hanny oraz Hrabiny w "Strasznym Dworze", odnosiła także sukcesy w sopranowych partiach dzieł Giacoma Pucciniego (rola tytułowa w "Tosce"), Piotra Czajkowskiego (Liza w "Damie Pikowej" i Tatiana w "Eugeniuszu Onieginie"), Giuseppe Verdiego (rola tytułowa w "Aidzie", Leonora w "Trubadurze", Abigail w "Nabucco"), Richarda Wagnera (Senta w "Holendrze Tułaczu", Elza w "Lohengrinie").
"Jej aktorstwo było typu naturalnego, ona nie grała, ona była postacią na scenie" - opowiadał w rozmowie z Radiową Dwójką Wiesław Ochman, który niejednokrotnie partnerował Marii Fołtyn w "Halce".
Występowała również z recitalami w Polsce, wielu krajach Europy, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i na Kubie. Dokonała nagrań radiowych i płytowych z muzyką m.in. Stanisława Moniuszki, Edvarda Griega, Roberta Schumanna i Franza Schuberta.
W 1971 r. Fołtyn zakończyła występy operowe, a w 1974 r. estradowe. Po zakończeniu kariery śpiewaczki podjęła się nowego zadania artystycznego - reżyserii operowej. Pierwszym zrealizowanym przez nią spektaklem była "Halka" Stanisława Moniuszki, wystawiona w Hawanie na Kubie w 1971 r.
Od tego momentu rozpoczęła się seria inscenizacji oper polskich autorstwa m.in. Karola Kurpińskiego, Ludomira Różyckiego, Feliksa Nowowiejskiego, Ignacego Jana Paderewskiego, Romualda Twardowskiego oraz obcych (m.in. "Pajace" Ruggera Leoncavalla, "Dama Pikowa" Piotra Czajkowskiego, "Lunatyczka" Vincenzo Belliniego, "Carmen" Georgesa Bizeta, "Faust" Charlesa Gounoda, "Łucja z Lammermooru" Gaetano Donizettiego).
Życiową pasją artystki stało się popularyzowanie muzyki Stanisława Moniuszki w Polsce i za granicą. "Mamy w Polsce jednego twórcę opery narodowej. Wiele narodów może nam tego pozazdrościć. Co byśmy nie powiedzieli o Moniuszce – czy jest geniuszem, czy nie (a na pewno nie był takim geniuszem jak Chopin czy Mozart) – jedno jest u niego bezcenne: nie zostawił nas bez opery narodowej" – mówiła.
W jednym z wywiadów wspominała, że gdy chodziła na Powązki na grób matki, zachodziła też na grób Moniuszki, z którym prowadziła rozmowy, mówiąc: "Panie Stanisławie, jeżeli się pan mną nie będzie zajmował, nic panu nie zwojuję".
Jako reżyser zrealizowała wszystkie dzieła sceniczne Moniuszki, dokonała też adaptacji scenicznej "Śpiewnika domowego". Nazywano ją nawet żartobliwie "wdową po Moniuszce". "Halkę" wystawiła m.in. w Turcji, na Kubie, w Meksyku, Brazylii i Japonii.
Przez 20 lat (1978-98) była dyrektorem artystycznym Międzynarodowego Festiwalu Moniuszkowskiego w Kudowie Zdroju. W 1988 r. założyła w Warszawie Towarzystwo Miłośników Muzyki Moniuszki i została jego prezesem.
Fołtyn była także zapraszana do jury renomowanych konkursów wokalnych na świecie (m.in. w Rio de Janeiro, Moskwie, Pradze, Pretorii i Caltanisetta).
W 1992 r. zorganizowała i została dyrektorem oraz jurorem Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki, który odbywa się co trzy lata w Warszawie. W ocenie dyrektora Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, "największą wartością, jaką Maria Fołtyn stworzyła w dziedzinie promocji dzieła moniuszkowskiego jest Międzynarodowego Konkurs Wokalny im. Stanisława Moniuszki". "Są dwa kryteria oceny wartości konkursu. Jedną z nich jest przygotowanie młodych śpiewaków, a potem jakość laureatów konkursu, drugą zaś to, kogo uda się zaprosić do jury. Pani Maria powołała ten konkurs, gromadziła znakomitych młodych śpiewaków właściwie z całego świata i starła się zapewnić obecność ważnych postaci życia muzycznego w gronie jurorskim" – podkreślił. "To oznaczało, że repertuar moniuszkowski został rozpoznany przez młodych śpiewaków, wielu z nich łączyło z tymi utworami swoje programy artystyczne. W ten sposób Moniuszko zabrzmiał w Brukseli, Nowym Jorku, Hawanie, Melbourne i Stambule" – wyjaśnił Dąbrowski.
Sama Maria Fołtyn w "Żyłam sztuką, żyłam miłością" napisała, że naczelną ideę konkursu wyrażało hasło "Moniuszkę śpiewa cały świat". ""Było to przedsięwzięcie trudne, tym bardziej, że zamierzałam przeprowadzić je w Polsce, ojczyźnie kompozytora, gdzie niechętny stosunek do muzyki Mistrza cechował wielu decydentów" - przypomniała. "Cywińska z zasady gardziła Moniuszką, kolejny minister kultury, Roztworowski z równą ignorancją traktował tego kompozytora. Wreszcie, gdy nastał Andrzej Sicicński, nieco przychylniejszy całej idei, to z pieniędzmi było bardzo krucho" - opisywała.
"Żałuję, że nigdy nie uścisnęłam ręki Prezydenta Wałęsy i że niczego mi nie obiecywał, ale też mnie nie adorował ani St. Moniuszki. Na prośbę o protektorat I Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki w roku 1992, odpowiedział min. Wachowski, że Prezydent nie znajduje czasu na wyżej wspomnianą imprezę" - wspominała w, napisanej z pasją i humorem, autobiografii.
"Na Nowogrodzkiej działa Bogusław Kaczyński, wreszcie ma już swój teatr, choć nie ten na pl. Teatralnym. W tym względzie Prezydent Wałęsa dotrzymał słowa, kiedy przed 6 laty w Politechnice Warszawskiej dziękował Kaczyńskiemu za agitację prezydencką. Nigdy Panu tego nie zapomnę Panie Bogusławie - rzekł ponoć Wałęsa. Mario - relacjonował Bogusław - wyobraź sobie aplauz publiczności, ludzie krzyczeli: Kaczyński, Kaczyński, Kaczyński - uwierzyłam" - pisała Maria Fołtyn.
Za zasługi w dziedzinie kultury otrzymała m.in. Złoty Krzyż Zasługi oraz Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. W 2000 r. została uhonorowana tytułem doktora honoris causa Akademii Muzycznej we Wrocławiu.
"Była ostatnią primadonną w dawnym stylu, które po zejściu ze sceny nie wychodziły z roli. Gdy już nie występowała, jej kreacje wkładane na premiery przypominały sceniczne stroje. Wiedziała też, jak koncentrować na sobie uwagę" - podkreślił Jacek Marczyński w "Rzeczpospolitej".
Maria Fołtyn zmarła 2 grudnia 2012 r. w Warszawie. Została pochowana na Starych Powązkach.