- Wyszłam do widzów: "Bardzo przepraszam, przyjechała spóźniona betoniarka, musimy wyładować beton, bo zastygnie". Czekali, oglądając wyładunek betonu do wielkiej dziury, nad którą miała być duża scena - opowiada Krystyna Janda. - Nie żałuję ani jednej minuty i ani jednego smutku - dodaje aktorka. 10 lat temu powstała Fundacja Krystyny Jandy na Rzecz Kultury.
W plebiscycie "Gazety Wyborczej" i telewizji TVN została właśnie wybrana "Człowiekiem Wolności" w kategorii Kultura. Wybitna aktorka teatralna i filmowa, reżyserka, w tym tygodniu świętuje jubileusz 25-lecia wolnej Polski, ale też 10-lecie swojej fundacji. Rozmowa z Krystyną Jandą, aktorką, reżyserką, prezesem Fundacji Krystyny Jandy na Rzecz Kultury Dorota Wyżyńska: 10 lat temu powstała Fundacja Krystyny Jandy na Rzecz Kultury. 10 lat temu podjęła pani niełatwą decyzję, żeby kupić budynek po dawnym kinie Polonia i stworzyć prywatny teatr. Pamiętam pierwszy artykuł na ten temat w naszej gazecie i mnóstwo pozytywnych, życzliwych komentarzy pod nim. Czytelnicy, pani widzowie od początku bardzo panią wspierali. To dodawało sił? Jakie emocje wtedy pani towarzyszyły? Krystyna Janda: Proszę mi wybaczyć, że skoryguję kolejność. Kiedy 10 lat temu założyłam Fundację na Rzecz Kultury, razem z moim mężem Edwardem Kłosińskim i córką Marią