Jako stała czytelniczka Waszego ciekawego tygodnika jestem szczególnie uczulona na "wpadki", jakie mają miejsce (na szczęście nieczęsto!) w Waszym piśmie. Toteż niemiłym zgrzytem jest dla mnie recenzja (nr 6/008) dotycząca "Drewnianego talerza" w rubryce "szklana Melpomena" pióra pana Jerzego (a może Józefa) Milewskiego. Pomijam merytoryczną ocenę tego spektaklu, który wywarł ogromne wrażenie wśród widzów TV. Pan J. M. odebrał jednak tę sztukę w sposób szczególnie pogłębiony; z wrażenia naszego znakomitego aktora Opalińskiego ochrzcił imieniem Krzysztof zamiast Kazimierz (no cóż.,te głupie 300 lat), wnuczkę ze sztuki nazwał E. Borowska, choć na planszy było wyraźnie napisane Elżbieta Borkowska. Jedynym który w sposób pogłębiony przeczytał sztukę... był Leon Pietraszkiewicz. Każdy pisze, jak potrafi, wydaje mi się jednak, że elementarnym obowiązkiem osoby recenzującej jest m. in. prawidłowe podanie imion i nazwisk odtwórców. Przy K
Źródło:
Materiał nadesłany
Kierunki nr 8