Cały świat starych opowieści, ludowych wierzeń w duchy i duszki, przedziwne wyprawy żeglarskie, poezja rozkwitających miłością serc, igraszki naiwnych prostaczków i wesołych opojów, królewskie dumy i cierpienia, przygody książęce, chytre podstępy, dworskie zdrady - oto aparat starego, lecz nigdy nie starzejącego się teatru, którego teksty z rozkoszą czytamy i jesteśmy szczęśliwi, gdy się nam zdarzy ujrzeć je w dobrej, udanej formie scenicznej. "Tempest"... zamykamy przeczytaną książką z miłym zadowoleniem, jakbyśmy się nasycili wonią jakichś egzotycznych kwiatów. Przed oczami snuje się jeszcze wizja błądzących w tłumach zwodniczych zaklęć cieni - rozbitków, cały okolony oceanem światek zaczarowanej samotnej wysepki... może piękniejszy w księdze niż na scenie. Słuchamy i patrzymy: dawna świetna klasa aktorska Adwentowicza, dziś skrępowany narzuconą mu hieratyczną pozą roli, zastępca autora, kiedyś pełen temperamentu duch oży
Źródło:
Materiał nadesłany