Wacław Krupiński:"Dawno nie wychodziłem ze spektaklu operowego z myślą, że był to również wspaniały teatr".
"Ariadna na Naxos" Richarda Straussa, dzieło w Krakowie nigdy nie wystawione, można jeszcze dziś - po sobotniej premierze (potem dopiero po wakacjach) - zobaczyć na scenie Opery. A warto ponad wszelką wątpliwość. Dawno nie wychodziłem ze spektaklu operowego z przeświadczeniem, że był to również wspaniały teatr - pięknie opowiedziana historia, tak na planie pierwszym, jak i dalszych, plastycznie wysmakowana, w jakże pasującej doń scenografii, ze stosownymi kostiumami (Anna Sekuła), z jakże ładnie współtworzącym klimat spektaklu baletem (choreografia Katarzyna Aleksander-Kmieć i Jacek Tomasik). Naprawdę może być dumny reżyser Włodzimierz Nurkowski z tak precyzyjnie poprowadzonej drugiej, głównej części opery. Powstało niezmiernie efektowne, poruszające, poetyckie widowisko, z muzyką, której chce się słuchać, mimo że przeciętny meloman nie ma jej w uszach.