"Lew i Ptak" wg Marianne Dubuc w reż. Katy Csató w Teatrze Lalki i Aktora w Łomży. Pisze Wojciech Chamryk w portalu 4lomza.pl.
Teatr Lalki i Aktora zaprezentował na żywo i z udziałem widzów najnowszą premierę. „Lew i Ptak” na motywach książki Marianne Dubuc i w reżyserii Katy Csató z Węgier miał zostać pokazany w marcu. Koronawirus pokrzyżował te plany, dlatego spektakl zakończył sezon artystyczny 2019/2020. Uniwersalną opowieść bez słów o sile zaufania i wartości prawdziwej przyjaźni, z interesującą scenografią Julii Skuratowej z Litwy oraz piękną muzyką Bogdana Szczepańskiego będzie można oglądać w kolejnym sezonie łomżyńskiego teatru. Przygotowania do niego oraz przeniesionego na wrzesień festiwalu „Walizka” w zmienionej formule rozpoczną się już 17. lipca.
COVID-19 diametralnie zmienił życie wszystkich, również teatralnych twórców. Kiedy w połowie marca wszystko nagle stanęło, zespołowi Teatru Lalki i Aktora zabrakło dosłownie kilku dni do realizacji premiery „Lwa i Ptaka”, zaplanowanej na 21 dzień marca. Teatr bez widzów jest miejscem wyjątkowo smutnym, dlatego artyści, podejmując różne inicjatywy w rodzaju projektu
„Rekwizytornia Online”, tęsknili do grania na żywo i kontaktów z publicznością. Udało się wrócić do nich po ponad trzymiesięcznej przerwie: tuż przed końcem sezonu i w rygorze sanitarnych obostrzeń. Dezynfekcja rąk, zachowywanie wymaganego przepisami dystansu na przerzedzonej widowni i noszenie przez wszystkich, łącznie z aktorami na scenie, maseczek nie zdołały jednak pozbawić spektaklu jego niezaprzeczalnego uroku i klimatu. Międzynarodowy zespół twórców, z zauważalnym wkładem aktorskim Darii Głowackiej, Elizy Mieleszkiewicz, Michała Pieczatowskiego i Tomasza Bogdana Rynkowskiego, przygotował bowiem historię czytelną pod każdą szerokością geograficzną, 45-minutowy spektakl bez słów, piękny i uniwersalny, nie tylko dla dzieci. Absolutne novum w przypadku łomżyńskiego teatru to brak jakichkolwiek dialogów, partii mówionych czy piosenek – treść spektaklu można odczytać tylko dzięki akcji scenicznej, dopełnianej muzyką – czasem typowo ilustracyjną, ale często też podkreślającą wymowę poszczególnych scen, puentującą różne sytuacje. Ograniczenie miejsca akcji do czterech ruchomych mini scen-skrzyń, wykorzystywanych na przemian bądź jednocześnie, również okazało się interesującym zabiegiem, wpływającym korzystnie na dynamikę przedstawienia.
Jego bohater, król zwierząt Lew, wiedzie nudne i monotonne życie mieszczucha. Cup of tea, lektura, wszystkie czynności podporządkowane monotonnemu tykaniu zegara, gdzie czymś ekscytującym staje się zgrabienie kilku liści w ogrodzie, to wszystko na co go stać.
Kiedy jednak jesienią znajduje rannego Ptaka, jego życie zmienia się diametralnie. Wszystko się zmienia, na plan pierwszy wysuwają się zupełnie inne sprawy. Lew nie jest już samotnikiem-egoistą, staje się kimś odpowiedzialnym, bo ma dla kogo żyć. Przyjemnie spędza czas z nowym przyjacielem, korzysta z zimowych atrakcji jak sanna czy jazda na łyżwach – gdyby nie Ptak, to pewnie nawet nie przyszłoby mu do głowy, że można wyjść do ogrodu i ulepić bałwana, bo jego dotychczasowe życie było odarte z takich drobnych, codziennych przyjemności.
Wszystko zmieniła, jak to zwykle bywa, wiosna. Okazało się bowiem, że Ptak – zrazu nieśmiało, ale coraz pewniej – zaczął latać i w końcu stało się nieuchronne: odleciał. Lew załamał się, poczuł się opuszczony i zdradzony. Jedyne na co mógł się zdobyć to tęskne spoglądanie w stronę, gdzie zniknął jego przyjaciel, ale na próżno. Nie cieszy go już ani piękny ogród, ani słoneczna pogoda – pielęgnuje co prawda rośliny, ale bardziej z poczucia obowiązku niż z powodu dawnego zamiłowania do ogrodnictwa; wędkowanie też nie sprawia mu żadnej przyjemności. Jednak znowu nadchodzi jesień i nieoczekiwanie Ptak wraca. Lew jest przeszczęśliwy, a cała historia kończy się dobrze, ucząc, że prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko, niezależnie od okoliczności.
Widzowie będą mogli oglądać „Lwa i Ptaka” w przyszłym sezonie, na to przynajmniej liczą artyści.
Już niebawem, bo 17 lipca, rozpoczną się próby przed planowaną na wczesną jesień premierą spektaklu „Mała Syrenka” oraz przygotowania do 33. edycji Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego „Walizka”. Jak podaje dyrektor Jarosław Antoniuk odbędzie się on w zmienionej formule, obejmując wyłącznie spektakle plenerowe. Premiera „Lwa i Ptaka” była też pożegnaniem dwojga aktorów, bo z łomżyńskiego teatru odchodzą Eliza Mieleszkiewicz (po blisko 13 latach pracy i rolach takich jak „Balladyna”) oraz Michał Pieczatowski, pracujący od roku 2013. Oboje jednak będą pojawiać się w Teatrze Lalki i Aktora gościnnie.