"Złoto Renu" to przełom w historii prób reaktywowania w Sopocie tradycji sopockiego festiwalu wagnerowskiego - pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Poniedziałkowe koncertowe wykonanie "Złota Renu" w Operze Leśnej zaskoczyło nie mnie jednego. - Wypadło lepiej niż się spodziewałem - mówi Józef Kański, wielce zasłużony krytyk muzyczny, który przyjechał do Sopotu specjalnie na koncert.- Można było oczekiwać, że nie będzie zadowalające, choćby z powodu tak krótkiego czasu przygotowań. Nie spodziewałem się, że uda się zebrać tak znakomity zespół wykonawców. Solistów zaprosił do Sopotu producent koncertu, Daniel Kotliński, sam zresztą wykonujący w poniedziałek partię Donnera. Partię Albericha, jedną z kluczowych, Kotliński zaproponował Tomaszowi Koniecznemu, który tą samą rolą debiutował w operach drezdeńskiej i wiedeńskiej. W Wiedniu z takim powodzeniem, że zakontrakowano z nim występy w całym cyklu "Pierścienia Nibelungów", a do swojej wersji "Złota Renu" zaprosiła go także opera berlińska. Występ Koniecznego w Sopocie powiedział wszystko o powodach jego tak szybko ro