Każdy wielbiciel opery pragnie usłyszeć jej żywe legendy, choć czasami może okazać się to bardzo ryzykowne. Aby zobaczyć Editę Gruberovą śpiewającą partię Normy na koncercie w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej, do Warszawy przyjechali melomani z różnych stron Europy - pisze Wojciech Giczkowski w Teatrze dla Was.
Przybyli, aby wysłuchać sopranu bardzo dojrzałego (blisko już 70-letniego), mającego na dodatek do zaśpiewania arcytrudną rolę. Editę Gruberovą zaprosił do stolicy Andriy Yurkevych, który ma zdolności do dyrygowania belcanto, a ten dar nie jest dany każdemu artyście. Odkrył swoją umiejętność w czasach, gdy przez dwa lata był suflerem we lwowskiej operze. W rozmowie, którą przeprowadziłem z Yurkevychem, gdy obejmował stanowisko dyrektora muzycznego Opery Narodowej w Warszawie, powiedział, że Gruberova ceni jego sztukę dyrygencką oraz spokój podczas całego spektaklu. W operze belcanto oczekiwania wobec dyrygenta są zupełnie inne niż w operze klasycznej, bo w tym przypadku to dyrygent czeka na znak śpiewaka, żeby "wejść" z orkiestrą. Dyrygowanie w operach belcanto wymaga specjalnych umiejętności i rozumienia sposobu ekspresji znakomitych śpiewaczek. Można było to obserwować podczas koncertowego wykonania "Normy", gdy dyrygent czekał na deli