Są takie koncerty, których się nie zapomina, które przechodzą wręcz do historii. Do takich należy bez wątpienia występ światowej sławy tenora Piotra Beczały, który zaśpiewał w niedzielę na Wawelu - pisze Mateusz Borkowski w Dzienniku Polskim.
O to, by artysta wystąpił w naszym mieście, Opera Krakowska zabiegała od pięciu lat. W końcu udało się wstrzelić w rozpisany na kilka lat do przodu kalendarz tenora. I tak oto Beczała stał się największą gwiazdą 19. Letniego Festiwalu Opery Krakowskiej. Do ostatniej chwili nie było jednak pewne, czy występ odbędzie się, tak jak planowano - pod gołym niebem na dziedzińcu arkadowym Zamku Królewskiego - czy też w razie deszczu, w siedzibie opery przy ul. Lubicz. Mimo chmur i kropiącego przez cały dzień deszczu Beczała wygrał z pogodą, gromadząc na Wawelu ponaddwutysięczną publiczność. Na program koncertu "Arie Oper Świata" złożyły się utwory, zróżnicowane nie tylko ze względu na narodowość twórców, ale i zawarty w nich ładunek emocjonalny. Wśród nich usłyszeliśmy m.in. arie G. Verdiego, G. Pucciniego oraz S. Moniuszki. Polak, śpiewający na wszystkich liczących się scenach świata, od Londynu przez Wiedeń, aż po Nowy Jork, zaprez