"Tango" zaczyna się jak groteska o strasznych mieszczanach - tych z pokolenia sprzed pół wieku i tych sprzed wojny, polskich i niepolskich - trwających nadal w naszych czasach. Na scenie jest rupieciarnia rzeczy i ludzi. Wypchane zwierzęta, połamany wózek dziecinny, klatka, suknia ślubna sprzed czterdziestu lat, katafalk po zmarłym dziadku sprzed dziesięciu lat, sztuczne kwiaty, aksamitne obrusy, figurki, graty i łachy - niczego tu się nie rusza i nie zmienia od niepamiętnych czasów. I ludzie: babcia - zidiociała, wesoła staruszka, która lubi grać w karty; wuj Eugeniusz z fin de siecle'u; rozmamłany ojciec-intelektualista, który w imę wolności osobistej nie zapina piżamy na guziki; mama, która się puszcza z ordynarnym, ale za to "prostym, autentycznym jak życie" debilem Edkiem... I syn Artur- młody człowiek, ten buntuje się przeciw światu, który - jak u Szekspira - wypadł z formy, wyzbył się wszelkich zasad i systemów wartoś
Tytuł oryginalny
"Wesele" u Mrożka
Źródło:
Materiał nadesłany