Trzy najważniejsze spektakle Piny Bausch zobaczymy w ramach III Dni Sztuki Tańca w Operze Narodowej.
To okazja, by przekonać się, co pozostało z dziedzictwa wielkiej tancerki. Długie, ciemne, gładko zaczesane włosy. Ubrana na czarno, w szerokie spodnie i luźną marynarkę, zwykle z papierosem. Łagodna. Rzadko się uśmiechała, unikała wywiadów, dziennikarzy i błysku fleszy. Kiedy szła ulicą, miało się wrażenie, że płynie w powietrzu. "Mniej zainteresowana jestem tym, jak ludzie się poruszają, a bardziej tym, co ich porusza" - mówiła Pina Bausch. Umarła 30 czerwca 2009 roku w Berlinie, kiedy jej tancerze grali w Polsce spektakl "Nefes". Zatańczyli go ponoć tak dobrze jak nigdy wcześniej. Za kilka tygodni niemiecka choreografka miała zacząć pracę przy filmie Wima Wendersa. Nie zdążyła. Zatańczyć powietrze Ciemne pomieszczenie, niemal w całości zastawione krzesłami, Tancerze z zamkniętymi oczami, jak lunatycy w transie próbują się między nimi poruszać, nawzajem się odnaleźć. Uczucie lęku podsyca muzyka Henry'ego Purcella, "Cafe Miille