"Badenheim 1939" w reż. Piotra Szalszy w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.
"Badenheim 1939" w Teatrze Śląskim to świetny tekst i wiele dobrych scen. Ale zamiast zapowiadanej przez reżysera "okrutnej baśni" powstał spektakl zbyt rażący dosłownością. Do uroczego miasteczka Badenheim zjeżdża się światowe towarzystwo na letni festiwal muzyczny. "Ach, przyjechać do Badenheim, zjeść ciastko i umrzeć!" - z rozmarzeniem mówi pani Zauberblit (udana teatralna kreacja Marii Stokowskiej). W jednym zdaniu tej Żydówki jest więcej przerażenia niż w rozwijanym na oczach publiczności drutem kolczastym. My wiemy, że kolejnego lata pani Zauberblit już nie dożyje. Jest rok 1939. Napięcie na scenie narasta powoli. Z każdą minutą perfekcyjnie zmienia się intonacja głosu doktora Pappenheima (Wiesław Sławik), dyrektora festiwalu, który z coraz większym niepokojem wykrzykuje ze wszystkimi magiczne słowo "festiwal!". Przestaje działać poczta, kolejni muzycy nie dojeżdżają, wreszcie wszyscy Żydzi muszą się zarejestrować na wyjazd d