EN

9.03.2021, 09:58 Wersja do druku

Trzy siostry

"Trzy siostry" Antoniego Czechowa w reż. Jana Englerta w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.

fot. Krzysztof Bieliński/ Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego

Siostry Prozorow wcale nie chciały wyjechać do Moskwy. Owszem, coś przebąkiwały, że może, dobrze byłoby, itd., ale przecież wiedziały, że i tak nic z tego projektu nie wyjdzie, że się nie uda, że będą musiały zostać. Zauważmy, gdy wchodzi Wierszynin, siostry reagują nie z entuzjazmem i zazdrością, a – jakby z cieniem pogardy, a na pewno - ironii, ach, pan z Moskwy… Żyją w tym dworze owinięci w grubą folię, bez kontaktu ze światem i ze sobą, zmęczeni, zrezygnowani, wyschnięci, nawet Irinka – najmłodsza przecież, więc wydaje się najmniej przesiąknięta beznadzieją - no owszem, nie kocha barona, ale przecież zostaje narzeczoną, a na jego wiadomość o jego śmierci reaguje nieledwie jak na nagły brak szczypioru w warzywniaku. To, czego tam dużo natomiast – to słowa, piękne, pełne nadziei, wywołujące pozorne spory, ale – ostatecznie puste, padające tylko po to, żeby zapełnić czymś ciszę, w związku z tym - nikt w nie nie wierzy, ani mówiący, ani słuchający.

Wyjątkami w tym towarzystwie są Baron, któremu się po niemiecku po prostu chce – ale może dlatego musi zejść (nomen omen) ze sceny, żeby nie psuł entuzjazmem tego obrazu doskonałej niemocy? Wyjątkiem jest także pełna energii Natalia i może dlatego jest tam postacią wyłącznie ośmieszaną, wreszcie - Masza, chyba naprawdę zakochana w Wierszyninie, dlatego najboleśniej zdająca sobie sprawę ze skazania na wieczność u boku Kułygina, franciszkańsko przyjmującego powolne życie prowincjonalnego miasta na chwilę przed końcem świata.

Znakomite jak zawsze w TN aktorstwo, zwracam uwagę na debiut Piotra Kramera (Baron), na świetną Wiktorię Gorodecką (Masza) i – na Jana Frycza w roli Wierszynina, który subtelnie przypomina, że w podtytule "Trzech sióstr" autor napisał „komedia”.

Ale śmiesznie nie było – to najmroczniejsza z widzianych przeze mnie inscenizacji tego tekstu, a w tzw. roli lustra dawała - jak sądzę - odbicie fałszywe. Naprawdę aż tak gnuśni jesteśmy? Cóż, ja zapewne byłbym dla Czechowa nieinteresującym materiałem na dramatis persona, wyjazd do Moskwy zaplanowałem i zrealizowałem, to łatwe, jeśli się naprawdę chce.

Serio tych chcących aż takie deficyty?

Tytuł oryginalny

Trzy siostry

Źródło:

www.rafalturow.ski
Link do źródła