- Doskonale pamiętam, jak z Wieśkiem Gołasem i Staszkiem Bareja niejedną noc przegadaliśmy na jego temat "Kapitan Sowa na tropie" to jeden z pierwszych seriali kręconych dla telewizji. Cóż, byliśmy prekursorami - mówi łódzki aktor MICHAŁ SZEWCZYK.
Gdy nagrywał kolejne odcinki serialu "Kapitan Sowa na tropie" (1965) w reżyserii Stanisława Barei, był już znanym aktorem. Dzisiaj, choć jest już na emeryturze, nadal współpracuje z Teatrem Powszechnym w Łodzi. Ewa Sośnicka-Wojciechowska: Jak wspomina Pan czas kręcenia serialu "Kapitan Sowa na tropie"? - Doskonale pamiętam, jak z Wieśkiem Gołasem i Staszkiem Bareja niejedną noc przegadaliśmy na jego temat "Kapitan Sowa na tropie" to jeden z pierwszych seriali kręconych dla telewizji. Cóż, byliśmy prekursorami. A że obaj z Wieśkiem stawialiśmy pierwsze kroki w zawodzie aktora, zawsze mieliśmy wiele do powiedzenia. A to, że scenariusz nie taki, że dialogi przydługie... Podczas kręcenia ośmiu odcinków doszło nawet do sytuacji, w której zaczęliśmy namawiać reżysera do zakończenia produkcji, mimo że napisanych było podobno ponad czterdzieści odcinków. Aż tak bardzo nie podobało się Wam to wspólne przedsięwzięcie? - Nie podobało, to m