EN

10.10.2000 Wersja do druku

Tajemniczy anioł z Ameryki

Bardzo dobry i świetnie zagrany dramat wystawił na małej scenie Teatr Horzycy w Toruniu. Tekst jest pojemny znacze­niowo i teatr stara się temu sprostać. Ale im wyższe piętro znaczenia, tym więcej niejasności i wątpliwości. I to jest w "Aniołach w Ameryce" może najciekawsze, że jest o czym po przedstawieniu pomyśleć.

"Anioły", czyli "Nowe tysiącle­cie nadchodzi" Tony'ego Kushnera to, mówiąc w skrócie, hi­storia o homoseksualistach i lekomance, ale oczywiście nie z żadnych nizin społecznych, tylko wręcz przeciwnie. Wzięty, bardzo wpływowy adwokat, in­formatyk, potomek starego, bo­gatego rodu, młody prawnik i jego żona. Żeby zaś było je­szcze ciekawiej, informatyk jest Żydem, a młode małżeństwo należy do kościoła mormońskiego, w którym życie wier­nych regulują liczne, bardzo ry­gorystyczne zasady. Adwokat i potomek umierają na AIDS. Ten drugi, Prior, zdrowieje, nie bez udziału anioła (anielicy?) Bethesdy. Co nas to wszystko obchodzi? Żydzi, mormoni, homoseksuali­ści, AIDS, valium, starotestamentowy anioł, którego imię nosi w Stanach miasto znane m.in. z liczących się szpitali, a postać zdobi fontannę w No­wym Jorku? Pytanie to musiał sobie zadać także reżyser Ma­rek Fiedor, znany toruńskim widzom m.in. z "Paternoster" Kajzara. Odpowiedź mieśc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tajemniczy anioł z Ameryki

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowości nr 234

Autor:

Andrzej Churski

Data:

10.10.2000