"Kupiec wenecki" w reż. Gabriel Gietzky'ego we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pisze Krzysztof Kucharski w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
Szekspir jest dobry na każdą okazję. Młody reżyser, czyli dobiegający powoli czterdziestki Gabriel Gietzky, żeby zwrócić nam uwagę na powszechną nietolerancję wobec odmienności, ściągnął z półki i odkurzył "Kupca weneckiego". Sztuka napisana ponad czterysta lat temu wygląda jak świeżutkie dzieło. Żyd Shylock, chcąc sobie powetować wszystkie krzywdy, proponuje dość dziwną umowę swojemu największemu konkurentowi, weneckiemu chrześcijaninowi o innej orientacji seksualnej. Reżyser zamówił sobie nowe tłumaczenie, maksymalnie przybliżające rozmowy weneckiej elity do dzisiejszego języka potocznego. Na szczęście subtelność tłumacza sprawiła, że nie nawtykał wieszczowi ze Stratfordu wulgaryzmów z tramwaju. Tak to podkreślam, bo pamiętam, ile przekleństw udało się niedawno dopisać Czechowowi. Do klasyki warto mieć trochę szacunku, choć nikt nie mówi, żeby robić ją na kolanach. Znacznie lepiej wypada, gdy zajmie się nią ktoś inteli