„Stara kobieta wysiaduje” w reż. Ireny Jun w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski na stronie AICT.
W Teatrze Studio wielkie święto. W przestrzeni foyer przed główną sceną Irena Jun wspomagana oryginalną muzyką Tadeusza Wieleckiego wraca do swego spektaklu sprzed 36 lat, którego premiera miała miejsce w tym samym teatrze. Nie jest to jednak rekonstrukcja tamtego spektaklu ani nawet nowa wersja monodramu prezentowana przedpremierowo w Toruniu, Lublinie i Gdańsku, ale przetworzona, na nowo przemyślana „Stara kobieta wysiaduje” Tadeusza Różewicza, przefiltrowana przez doświadczenia i poszukiwania artystki.
Powstał spektakl wybitny, formą uciekający od weryzmu albo groteski, sytuujący się w przestrzeni metafizycznej z metaforą ocalenia świata w samym jądrze. Irena Jun portretuje kobietę-pramatkę świata, ale też Starą kobietę zrzędliwą, jędzę niemal, aby po chwili czarować czułością i erotycznym powabem, a potem przerażać niemal na biało mówionymi didaskaliami, w których Różewicz odmalowuje apokaliptyczną zagładę świata.
W tym wieloznacznym przekazie nie ginie jednak tęsknota za pełnią życia, za przetrwaniem, choć centralne pytanie, jak to osiągnąć pozostaje bez odpowiedzi.
Aktorka rezygnuje z rekwizytów, pozostaje jej do dyspozycji tylko krzesło i stolik, grający w ważnej sekwencji spektaklu rolę mapy kobiecego brzucha – metafory istnienia. Zamiast rekwizytów i dekoracji świat maluje dźwiękami Tadeusz Wielecki, artysta otwarty na poszukiwania, tworzący w spektaklu Ireny Jun symfonię kuchenną na garnki, miski, ociekacze i inne przybory używane w kuchni. Taka była ich wspólna idea: zderzyć metaforę zagłady z codziennością dźwięków kuchennej krzątaniny. Powstała dzięki temu scenografia dźwiękowa, dodatkowy wymiar spektaklu, który spotykając się ze słowem, melodią i wirtuozerskim panowaniem nad modulacją, jaką demonstruje aktorka, tworzy nowe pole znaczeń, aluzji, skojarzeń, zastępując banał dosłowności. Paradoks jest przy tym niebywały: kompozytor, posługując się banalnymi sprzętami kuchennymi nasyca opowieść Ireny Jun wzniosłą poezją. Sacrum i profanum w zadziwiającym splocie.
Stara kobieta Ireny Jun szuka ratunku dla świata, przywołując wybitne wersy Różewicza o starych kobietach, ale przede wszystkim nieci trwogę, jaką budzą zagrożenia współczesności. Te, o których mówił Poeta, wcale nie ustąpiły. Przeciwnie, nasiliły się, sprawiając, że jego dramat(gr. drama), rodzaj literacki (obok epiki i liryki), obejmuj... More nabrał charakteru profetycznej przepowiedni.
Dodatkowy smak tej przepowiedni, ale też swego rodzaju autoironiczny dystans do spektaklu nadaje cytowany na początku spektaklu filmowy zapis spotkania-próby „Starej kobiety”, podczas której Irena Jun oczekiwała od Tadeusza Różewicza podpowiedzi i akceptacji. Godny podziwu przykład współpracy Poety i Aktorki.