„pornoLIVE” wg dramaturgii Natalii Królak i w reż. Marcin Starosta w Teatrze Collegium Nobilium w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Choć nie jestem docelowym odbiorcą tego przedstawienia, to jednak jakoś ono mnie dotknęło, co jednak istotniejsze - pewien jestem, że widownia zdominowana przez licealistów poczuła się pełnoprawnym partnerem tego wydarzenia, było bowiem ono bardzo o nich, bez cienia dydaktyzmu czy protekcjonalności. Cóż, rzecz o seksie, nie tym „wszechobecnym”, nie tym – wulgaryzowanym i nie tym z pornografii (choć i doń mamy nawiązanie), ale o seksie powiedziałbym - codziennym, w którym nie wszystko musi za pierwszym czy za drugim razem wyjść, tym - często otoczonym tabu intymności, którą chcemy zachować dla siebie; wreszcie o seksie, z którym niekiedy nie dajemy sobie rady, bo – po prostu jeszcze nie umiemy. Także o tym, że rozmowa o naszych potrzebach może być trudna; że każdy z nas czego innego w łóżku potrzebuje i to jest wspaniałe, a nie „dziwne”; o tym, że nasze organizmy nie zawsze reagują tak, jak byśmy sobie tego życzyli; wreszcie o tym, że skoro dorośliśmy do seksu, to i do pewnej odpowiedzialności za siebie i za partnera.
Na scenie mamy troje aktorów, można powiedzieć – performerów (teza ze słynnego wywiadu upada z hukiem), którzy świetnie radzą sobie z niełatwą materią (bo najmniejsze przerysowanie groziłoby fałszem dyskwalifikującym przed tą widownią), jest minimalna scenografia i światło, to wszystko.
Szkoda więc, że zaplanowano tylko kilka przebiegów tego spektaklu, tytuł co prawda mógł ciało pedagogiczne i rodziców zdezorientować, ale zapewniam, że mamy do czynienia z zupełnie inną kategorią „teatru dla szkół” - przedstawieniem ważnym, mądrym i co najważniejsze – niesłychanie empatycznym.