„Królowa Śniegu” Hansa Christiana Andersena w reż. Pawła Szkotaka w Teatrze Lalka w Warszawie. Pisze Katarzyna Harłacz w Teatrze dla Wszystkich.
„Królowa śniegu” to baśń Hansa Christiana Andersena z bogatym przesłaniem, odpowiednia zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. W interpretacji warszawskiego Teatru Lalka, przedstawienie częściowo rozgrywane w planie aktorskim, częściowo w lalkowym, zostało wykreowane z fantazją i wyrażone z wiarą i ufnością w dobro przeznaczenia.
Ta przepiękna opowieść może dotyczyć każdego z nas. To historia o tym, jak okruchy rozbitego lustra, symbolizujące zło, mogą wkraść się do naszego serca i sprawić, że chłód i obojętność zniszczą pozytywne spojrzenie na życie i podejście do innych ludzi. Ale jest to przede wszystkim opowieść o sile miłości, która potrafi zmienić nawet najtrudniejszą rzeczywistość i wykreować ją na nowo.
Główni bohaterowie, Kaj i Gerda, zostali zaprezentowani w dwóch konfiguracjach: jako lalki i ludzie. W formie lalki Kaj i Gerda byli ukazani pod postacią dzieci, na planie ludzkim były to osoby już dojrzałe, które wiele doświadczyły w życiu. Zderzenie tych dwóch płaszczyzn i perspektyw miało swoje głębokie znaczenie, symbolizowało upływ czasu i dojrzewanie bohaterów. Bywa przecież, że dotarcie do celów, jakie sobie stawiamy zajmuje wiele lat, może nawet całe życie.
Przedstawienie wyreżyserowane przez Pawła Szkotaka olśniewało piękną i wielowymiarową scenografią Martyny Kander: zmieniające się krajobrazy wzbogacone były o wizualizacje, do tego dochodziły czasami płynne i subtelne, a czasami dynamiczne zmiany światła oraz różnorodne dźwięki nawiązujące do odgłosów natury. Wszystko to razem przenosiło widza w coraz to inne wymiary i przestrzenie. W warstwie muzycznej rytmiczne piosenki i wpadające w ucho słowa sprzyjały pobudzaniu dziecięcej wyobraźni i zachęcały do zabawy i wspólnego nucenia. Mądre, choć proste dialogi i monologi, celnie trafiały do świadomości dziecka. Ale spektakl był też pełen odniesień ważnych dla dorosłego widza, dużo było w nim również dobrego i niebanalnego humoru, na co w Teatrze Lalka zawsze można liczyć. Dekoracje, kostiumy i projekcje video umiejętnie wykreowały iluzję innych wymiarów. Bogactwo środków artystycznych, wielowarstwowe i przenikające się zabiegi inscenizacyjne wręcz hipnotyzowały i wciągały w baśniowy świat każdego, bez względu na wiek.
Kaj, chłopiec o dobrym sercu, pełen radości i miłości do swej rodziny i przyjaciółki Gerdy, pewnego dnia zmienia się nie do poznania. W jego serce wnika okruch rozbitego lustra, który diametralnie zmienia jego świadomość. Od tego czasu staje się nieuprzejmym i nieznośnym dzieckiem. Nie wie, co jest prawdą, a co nią nie jest, oddala się od siebie i bliskich. Otępionego Kaja do swej krainy porywa Królowa Śniegu. Tam chłopiec pozostaje w wiecznym niebycie – bez czucia i radości, w nieustannych, niedających spełnienia poszukiwaniach nie wiadomo czego.
Gerda wyrusza na poszukiwanie przyjaciela. Jej podróż była symbolem ludzkiego losu i zdobywanych doświadczeń, na scenie oglądamy przygody, które bywają zabawne, ale czasami odciągają nas od celu, a niekiedy są tylko zapełnieniem pustki i ucieczką przed bólem istnienia. Jednak sposób pokazania przeżyć małej bohaterki nie był przygnębiający, dużo było w tym przekazie nadziei i ufności, że wszystko dobrze się skończy. Gerda, mimo różnych przeciwności losu, nieustannie podąża za głosem swego serca, nie zbacza z obranego celu. Z każdym doświadczeniem dojrzewa. Na swej drodze spotyka innych bohaterów poruszonych jej historią, którzy angażują się w poszukiwanie Kaja. Ostatecznie dociera do zamku Królowej Śniegu. Jej miłość i oddanie kruszy lód jej przyjaciela i wszystko dobrze się kończy.
Piękne, głębokie i ponadczasowe przesłanie baśni Andersena, zostało z przepychem i pomysłowo zinterpretowane przez twórców i aktorów w Teatrze Lalka.