EN

30.03.2023, 13:48 Wersja do druku

Piękna chwila

„Next level ” wg Marka Millera w reż. Marcina Libera w Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie. Pisze Julia Lizurek, członkini Komisji Artystycznej 29. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

fot. Klaudyna Schubert / mat. teatru

Reportaż Marka Millera, opowiadający o sektach działających w Polsce w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, wydany w 2007 roku, w swojej formie przypomina dramat. Jego bohaterami są przywódcy i członkowie religijnych sekt, którym oddany zostaje głos. Mimo upływu czasu i zmieniającej się sytuacji politycznej temat ten wydaje się wciąż aktualny. Kryzys Kościoła katolickiego jako instytucji organizującej i wspierającej życie duchowe Polaków może mieć na to wpływ. Tylko czy aby jego mechanizmy nie warunkują myślenia o metafizyce? Ale to nie one są przedmiotem krytyki twórców spektaklu. Bardziej czarno-białe myślenie o tym, co dobre i złe. O tym, czym jest szczęście i nieszczęście. W formie krótkiego, przewrotnego i otwierającego spektakl wykładu przedstawiona zostaje praktyka interpretacyjna, która pokaże nam jak trudno ocenić pewne sytuacje i zdarzenia w skali czarno-białej. Bo na przykład – bohaterowie genialnego dzieła artystycznego (albo życia) wymykają się takiej ocenie. Taka rama, choć ironizuje na temat klasycznych i uznanych dzieł literatury światowej – Kopciuszka braci Grimm, Przemiany Franza Kafki i Hamleta Williama Shakespeare'a, pozwala twórcom i podążającym za nimi widzom zadać pytanie o fenomen sekt i ich przywódców jako odpowiedzi na potrzeby psychiczne i duchowe człowieka.

Przedstawienie przybiera formę ironicznej opowieści o różnych grupach. Członkowie sekt zwracają się zazwyczaj bezpośrednio do widzów, opowiadając swoją historię: kim byli, jak dołączyli do grupy, czego tam doświadczyli, a także jak odkryli mroczne oblicze ruchu. Pojawiają się wątki potrzeby należenia do wspólnoty, zrozumienia, pragnienie szczęścia czy zrozumienia sensu życia. Kilkoro wprost mówi o swoim poczuciu wyższości czy wierze w ustalony porządek świata. Niektórzy o niewyrażonej wcześniej złości czy rozpaczy. Tylko czasami głos w sprawie zabierają osoby spoza. Często okazują się one również częścią ruchu lub uosabiają inne ideologiczne uwikłanie, jak na przykład nieporadna w swoich staraniach dziennikarsko-śledcza grupa dochodząca morderstwa popełnionego wśród satanistów czy relacjonujący lądowanie UFO reporter. W przedstawianej rzeczywistości wartością staje się odkrycie swojego uwikłania.

Prosta i minimalistyczna scenografia Mirka Kaczmarka uzbraja poetycko przekaz, wręcz go uniwersalizując. Biały boks przywodzi skojarzenia z czystością, ale też białą kartką, na której może być zapisane cokolwiek. Dziesiątki białych plastikowych foteli ogrodowych – czas odpoczynku; są też tanie i mobilne, jakby tymczasowe, bez charakteru. Podobnie jak wyjściowe białe uniformy, na które aktorzy wciągają kolorowe vintage'owe swetry albo baseballówki z jarzeniowymi pomarańczowymi wstawkami i napisami.

Liber uruchamia imaginarium religijne, by krytycznie, ale też empatycznie, przyjrzeć się zjawisku. Hierarchie w sekcie Niebo komentuje parafrazą ikonicznej Ostatniej Wieczerzy Leonarda da Vinci, w której na miejscu Jezusa usiądzie przywódca sekty, a kobiety w geście oddania leżeć będą krzyżem przed mężczyznami; morderstwo syna na matce – obrazem odwróconej Piety. Heaven's Gate ma swoje dziesięć przykazań i wieżę Babel z krzeseł symbolizujący komunikacyjny impas. Przed transseksualnym członkiem sekty Moon rozstępować się będzie niczym Morze Czarne przed Izraelitami – morze foteli. W finale wyznawcy UFO popełnią zbiorowe samobójstwo z przekonaniem, że kierują się do lepszego świata – nieba. A powoływanie się na figurę boską zawsze będzie związane z chęcią sprawowania władzy nad innymi.

W wartką opowieść Liber wplata poetyckie obrazy: groteskowej śmierci Hamletowskich bohaterów, religijnych transów w pentagramie, queerowych Panien Młodych, wniesienia dwóch czarnych krzeseł wśród morza białych, nakrycia własnych ciał po zbiorowym samobójstwie czy żywego trupa ściskającego statyw na mikrofon. Towarzyszy im ironiczny tonem wybrzmiewający w ścieżce muzycznej. Pojawiają się w niej wątki musicalowe: piosenka à la gospel o Latającym Potworze Spaghetti oraz przedszkolna – o Do-ti, czyli przywódcach ruchu wyznającego wiarę w UFO, parafrazy piosenek religijnych, kawałki heavy-metalowe (sataniści) oraz kanoniczna pieśń w finale, w trakcie której widzowie otrzymują symboliczną truciznę. W muzyce ujawnia się cały afektywny potencjał sekt, obiecujących lepsze, piękniejsze życie o czym – jak twierdzą twórcy – marzymy wszyscy.

Wśród tych różnorodnych wspólnot opartych na zabawie, hedonizmie, martyrologii czy obietnicy wolności i zrozumienia, portretowanych w kolejnych częściach przedstawienia, powraca figura nauczyciela, przewodnika, który „w jakimkolwiek momencie waszej edukacyjnej kariery (...) sprawił że czujecie się dumniejsi z tego że żyjecie i szczęśliwsi z tego że żyjecie, niż wam się to wcześniej wydawało w ogóle możliwe”. O niego pada pytanie w performatywnym finale: „czy teraz mógłbym was prosić o to, byście powiedzieli imię tego nauczyciela czy nauczycielki osobie, która siedzi obok?

Jesteście gotowi?

Jeśli ta chwila nie jest piękna, to nie wiem co jest.”

Odpowiadając na tę prośbę możemy znaleźć się w ideologicznym sercu sekty i wyjść poza czarno-białą lub reporterską narrację. I zbliżyć do groteskowych, śmiesznych ludzi poszukujących szczęścia.

Źródło:

Materiał własny

Autor:

Julia Lizurek

Wątki tematyczne