EN

29.03.2021, 09:07 Wersja do druku

ONKO

"ONKO" wg scen. Weroniki Szczawińskiej, Piotra Wawera Jr. i Sebastiana Pawlaka reż. Weroniki Szczawińskiej w TR Warszawa, pokaz online. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.

fot. Monika Stolarska

Mamy oto bohaterkę, tak się złożyło, że jest nią reżyserka. Mamy i bohatera – jest nim aktor się weń wcielający. Taka sytuacja jest bardzo delikatna, gdzieś tam daje okazję do przekraczania rozmaitych granic, co może być ryzykowne, ale po co mi teatr, który ich nie przekracza, prawda? I faktycznie, "Onko" wydało mi stąpaniem po bardziej cienkiej linii, za którą jest strefa intymności, wkraczanie do której jest dla mnie osobiście jakoś niesłychanie krępujące. Bohaterka (głównie ustami bohatera) opowiada nam o życiu z chorobą, o bolesnych kontaktach z SYSTEM służby zdrowia, o reakcjach otoczenia na jej chorobę i na skutki leczenia; bohater z kolei - o swoich początkach w zawodzie, o ścieżce zawodowej (wybaczcie korporacyjne sformułowanie), po której się piął, a która była najeżona kolcami – ujmijmy to delikatnie, bo w aktorstwie jest i piękno, i magia, ale zdarzają się i lekceważenie, i upokorzenie, i - głęboka niesprawiedliwość. Co łączy tych oboje?

To nie jest wbrew pozorom spektakl terapeutyczny, choć – w sumie - i tak można go oglądać jeśli ktoś chce, to nie jest rzecz o raku ani o przemocowych sytuacjach w teatrze (tutaj autorzy się - niezamierzenie zapewne - ale idealnie „wstrzelili” w dyskusję na ten temat), a o tym – jak sądzę - że i rak, i bycie ofiarą przemocy - mogą być czymś dobrym, jakkolwiek to zabrzmi - dać nową perspektywę, nowe życie.

Ale zupełnie nie uwierzyłbym w ów morał, gdyby tę historię opowiedział mi ktoś, kto tego nie przeżył. Było więc w tej transgresji coś bardzo osobistego, odważnego, wciągającego, poruszającego, zabawnego i - zachwycającego. Bardzo mnie ta opowieść obeszła.

Tytuł oryginalny

ONKO

Źródło:

www.rafalturow.ski
Link do źródła