EN

17.07.2020, 08:39 Wersja do druku

Nowa Ruda. Trwa festiwal Olgi Tokarczuk

Inne aktualności

- To są wakacje do myślenia. Z dobrym duchem, jakim jest Olga Tokarczuk - mówi Piotr Bartyś, dziennikarz muzyczny, który już trzeci urlop spędza w "Górach Literatury". - Książki, komiks, kino, teatr, architektura, a nawet kuchnia i medycyna.

W sobotę zaczęła się w Nowej Rudzie na Dolnym Śląsku szósta edycja festiwalu “Góry Literatury”. - Pierwszy festiwal odbył się po prostu u mnie w domu, we wsi pod Nową Rudą. Przyjechało kilkoro pisarzy, m.in. Jacek Dehnel, Janusz Rudnicki i Joasia Bator, siedzieliśmy na łące i na mojej werandzie - wspominała Olga Tokarczuk.

W tym roku jest ponad 50 gości. Festiwal jest literacki, ale przyjeżdżają także aktorzy, reżyserzy, plastycy, muzycy, historycy sztuki, tłumacze, architekci.

Publicysta i nowy prezes Fundacji im. Stefana Batorego Edwin Bendyk zaprasza na seminarium o końcu świata i o tym, jak go uniknąć, Jagoda Szelc opowiada o filmie Kazimierza Kutza “Nikt nie woła”, Jakub Kornhauser zabiera na wycieczkę rowerową do Radkowa, a Anda Rottenberg rządzi na zamku Daisy von Pless.

Nie wiadomo, która lista jest ciekawsza - bohaterów festiwalowych spotkań (do Nowej Rudy zjechali m.in. Elżbieta Cherezińska, Julia Fiedorczuk, Agnieszka Wolny-Hamkało, Ilona Wiśniewska, Klementyna Suchanow, Elżbieta Lipińska, Beata Patrycja Klary, Mikołaj Łoziński, Maciej Hen, Wojciech Bonowicz, Mikołaj Grynberg, Zygmunt Miłoszewski i Michał Rusinek) czy prowadzących te spotkania (wśród nich są prof. Monika Płatek, Grzegorz Gauden, Kinga Dunin, Kazimiera Szczuka, Karolina Korwin-Piotrowska, Irek Grin czy Michał Nogaś).

Tegoroczny festiwal jest niezwykły. Po pierwsze, odbywa się w cieniu zarazy. Po drugie, to pierwsze “Góry Literatury” po Noblu Olgi Tokarczuk.

- Już pod koniec ubiegłego roku mieliśmy prawie gotowy program, ale jak zaczęła się pandemia, sądziliśmy, że w tym roku nie uda nam się spotkać - mówi Beata Kłossowska-Tyszka, która żelazną ręką kieruje festiwalem. - Udało się, ale wszystkie spotkania organizujemy z zachowaniem reżimu sanitarnego. Wejściówki obowiązują nawet na spotkania plenerowe, wszędzie stoją pojemniki z płynami dezynfekcyjnymi, uczestnicy muszą zakładać maseczki.

Symboliczne było też pierwsze festiwalowe spotkanie, które Beata Kłossowska-Tyszka poprowadziła z prof. Marcinem Drągiem z Katedry Chemii Biologicznej i Obrazowania Politechniki Wrocławskiej, laureatem tzw. polskiego Nobla, badającym teraz koronawirusa.

- O sprawach medycznych jeszcze na festiwalu nie rozmawialiśmy, ale epidemia zmieniła nasz świat, więc to spotkanie wzbudziło duże emocje - mówi Kłossowska-Tyszka. - Uczestnicy pytali, czy można porównać epidemię koronawirusa z epidemiami żółtej febry i czarnej ospy? Interesowali się powikłaniami, chcieli wiedzieć, skąd i kiedy takie epidemie wychodzą?  
Tokarczuk: Festiwal należy do mieszkańców

Za to pierwszy raz nie było na festiwalu spotkania autorskiego z Olgą Tokarczuk. - Ale jest cały czas z nami, otwierała festiwal, uczestniczy w dyskusjach, chodzi z nami na spacery - mówi Piotr Bartyś. - To dobry duch “Gór Literatury”.

I już tylko dobrym duchem zamierza pozostać sama Olga Tokarczuk. - To już nie mój festiwal, należy do mieszkańców, chciałabym, żeby oderwał się od mojego nazwiska - mówi noblistka.

Od początku należał do mieszkańców, bo festiwal zrobili przecież miejscowi - Olga Tokarczuk i  Karol Maliszewski to ludzie z Nową Rudą bardzo związani. Olga Tokarczuk ma dom pod Nową Rudą i jest honorową obywatelką miasta. Maliszewski (poeta, prozaik, literaturoznawca z habilitacją) nie tylko się tu urodził i wychował, ale nadal tu mieszka. Mieszkanką nowej Rudy jest także menadżerka festiwalu, Beata Kłossowska-Tyszka, a w organizację festiwalu włączają się samorządy Kotliny Kłodzkiej - przede wszystkim miasto i gmina Nowa Ruda – i lokalne firmy.
Ale Olgi Tokarczuk raczej się od festiwalu nie uda oderwać, bo jest dumą Nowej Rudy. W szklanych gablotach pod wiaduktem kolejowym wiszą jej portrety zrobione przez uczniów, w Rynku stoi wystawa poświęcona pisarce, która “oddała swoje serce Nowej Rudzie” i którą “znamy jako osobę sympatyczną, serdeczną, życzliwą ludziom i całej naturze ożywionej”.

Wystawa jest bez zadęcia i koturnów, jak Festiwal "Góry Literatury". -  Jednego dnia mierzysz się z problemami cywilizacji, słuchasz Grzegorza Gaudena, opowiadającego o pogromie ludności żydowskiej we Lwowie, a drugiego dnia spotykasz się z Anną Seniuk, której opowieść snuje się jak pasmo kolorowego jedwabiu, skrzy od anegdot - mówi Piotr Bartyś. - Jak w życiu. Zajmujemy się nie tylko wielkimi sprawami, te drobne okruchy też są warte uwagi.
Festiwal "Góry Literatury". Dobra Nowina i Szklany Dom

W tym roku furorę robiła Marta Dymek, kucharka, autorka książek kulinarnych i kulturoznawczyni. Festiwalowe spotkanie z nią zorganizowano w poniedziałek na noworudzkim rynku, przed kawiarnią literacką Dobra Nowina, która przy tej okazji doczekała się uroczystego otwarcia. Goście zostali poczęstowani wegańskim pasztetem według przepisu Marty Dymek i mogli obsiąść stoliki kawiarniane stoliki z widokiem na odrestaurowany Rynek.

- Atutem festiwalu są różne ciekawe areny, na których odbywają się spotkania. Nie tylko Nowa Ruda, ale także Radków, zamek Sarny w Ścinawce Górnej, Włodowice i Wałbrzych, Ludwikowice i zamek Książ. Chodzimy na spacery, oglądamy, rozmawiamy. Przyjeżdżają tu ludzie, którzy nie znają ani siebie nawzajem, ani Dolnego Śląska, a wyjeżdżają znajomi, zauroczeni Kotliną Kłodzką, obrośniętymi Wzgórzami Włodzickimi i tajemniczymi przejściami między tarasami Nowej Rudy - mówi Piotr Bartyś.

Miejsca stały się pełnoprawnymi uczestnikami festiwalu. W Nowej Rudzie część spotkań odbywa się od trzech lat w tzw. Szklanym Domu, należącym do Doroty i Kazimierza Śródków, artystów z żyłką biznesową, założycieli Archicomu. Mieszkają we Wrocławiu, ale z Nową Rudą mają emocjonalne więzi.

- Krajobraz Nowej Rudy był tematem mojej pracy dyplomowej, nagrodzonej zresztą w 1983 r. przez Towarzystwo Urbanistów Polskich. Zaraz po przemianach miasto kupiło mój projekt, a zawarty w nim układ drogowy stał się z kolei podstawą obwodnicy. Taki zakręt historii - opowiada Kazimierz Śródka. - Ten dom z kolei jest próbą pokazania potencjału, jaki tkwi w mieście. Wybudowano go w 1815 r., kupiliśmy go, gdy obchodził 200. urodziny i się właśnie zawalił. Zostawiliśmy parter z piaskowca i odtworzyliśmy resztę bryły ze szkła, zachowując jednocześnie tradycyjny podział kolorystyczny: czerwony piaskowiec, biel tynku, czerń łupku na dachu - tłumaczył architekt.

W Szklanym Domu odbywał się we wtorek wernisaż plansz do komiksu “Anastazja” Joanny Karpowicz, ale gości zafascynował też stary/nowy budynek, nie tylko udanie łączący przeszłość z przyszłością, ale silnie oddziałujący też na otoczenie.

- Taka jest rola architekta, dlatego nie tylko wybudowaliśmy dom, ale wyczyściliśmy rzekę, obsadziliśmy ją kwiatami, zrobiliśmy podjazdy. A teraz myślimy o muralach. Nowa Ruda jest niezwykła, tylko trzeba się jej uważnie przyjrzeć - stwierdził Kazimierz Śródka, zabierając festiwalowych gości na spacer wzdłuż rzeki Włodzicy, do domów tkaczy, w których czas zatrzymał się co najmniej dwieście lat temu.

- Festiwal ma także promować region, dlatego tradycją stały się już otwarte dla wszystkich wycieczki. Pozostały po nich nowe, literackie szlaki na Włodzickich Wzgórzach: "Z domu dziennego do domu nocnego", "Droga chlebowa" i "Śladami Teresy Chmury" - mówi Beata Kłossowska-Tyszka. - W tym roku wycieczka odbędzie się w sobotę, idziemy na Górę Anny, do wieży widokowej, zbudowanej w 1911 r. z czerwonego, miejscowego piaskowca. Niestety, ze względu na pandemię musieliśmy wprowadzić wejściówki. Ale mamy nadzieję, że już nigdy więcej nie będzie to potrzebne.

Tytuł oryginalny

Kultura w czasach zarazy. To pierwsze "Góry Literatury" po Noblu dla Olgi Tokarczuk

Źródło:


Link do źródła

Wszystkie teksty Gazety Wyborczej od 1998 roku są dostępne w internetowym Archiwum Gazety Wyborczej - największej bazie tekstów w języku polskim w sieci. Skorzystaj z prenumeraty Gazety Wyborczej.